Arkona
“An Eternal Curse of the
Pagan Godz”
Old Temple 2022 (re-issue)
Lubię takie wznowienia. Z prostego powodu. Przypominają
mi o płytach, które gdzieś tam kurzą się na strychu (no dobra, żartowałem, nie
mam strychu) i o których trochę zapomniałem albo nie mam czasu wracać. Dzięki Erykowi mogłem odświeżyć sobie drugie
demo zespołu, którego wkład w polską scenę blackmetalową ciężko przecenić.
Materiał ten ukazał się w roku dziewięćdziesiątym czwartym nakładem Kassandra
Records, a potem doczekał się kilku reedycji w różnych formatach. Do rzeczy
jednak. Rozpisywanie się nad zawartością „An Eternal Curse of the Pagan Godz”
jest jak tłumaczenie dzisiejszemu nastolatkowi do czego, poza oddawaniem moczu,
służy siusiak. Płyta zawiera intro / outro plus siedem kompozycji autorskich,
silnie zainfekowanych ówczesną, norweską drugą falą. Zatem spotykamy się z
charakterystycznie bzyczącymi gitarami, pulsującą z drugiego planu sekcją
rytmiczną i mrożącym krew w żyłach wrzaskiem. Niby standard na tamte czasy, zatem
co sprawiło, iż Arkona już wtedy uchodziła za jeden z ważniejszych hordów na
naszym poletku. Otóż niebanalność kompozycji, z których bije mróz, wściekłość i
nienawiść do chrześcijańskiego boga. Bynajmniej nie jest to jazda na pełnej
pizdzie, bo wielkopolanie doskonale potrafili wplatać w swoje kompozycje skuwającą
lodem melodię oraz dodawać jej podniosłości przy pomocy towarzyszących gitarom
klawiszowych dodatków w tle. Szybkie partie urozmaicane są fragmentami
wolniejszymi, lecz przez cały czas czuć w tych dźwiękach Diabła. Gdyby zamknąć
oczy, roztoczy się przed nami spowity ciemnością gęsty las, mocno przysypany
śniegowym puchem, pełen czających się w nim pogańskich bóstw. Ponadto, a co
chyba najważniejsze, Arkona nie waliła od kalki północnych klimatów, lecz
właśnie dzięki między innymi nim narodziło się w tamtych czasach coś, co dziś
nazywamy polskim odłamem black metalu. Nie da się bowiem zaprzeczyć, że w
muzyce tej czuć rodzime pierwiastki. Dlatego słuchając dziś tej demówki
dosłownie przechodzą mnie przyjemne ciarki na samo wspomnienie tamtych
wspaniałych czasów. Kto się wtedy jeszcze nie urodził, albo był zbyt młody by
doświadczać nadejścia czegoś nowego, dzięki Old Temple ma dziś namiastkę
początków polskiej sceny blackmetalowej. Bezwzględnie pozycja obowiązkowa do
zakupu dla wszystkich, którzy tego tytułu nie mają jeszcze na półce, a którym
rzeczony gatunek jest bliski sercu. Kult!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz