środa, 12 października 2022

Recenzja MAMORLIS „Strudy as anOak”

 

MAMORLIS

„Strudy as anOak”

Independent 2022

No to teraz moi drodzy lecimy do świata zapomnianych królestw, wojowników, smoków, zdobywców, błędnych rycerzy, mrocznych elfów, zakrapianych sowicie miodem i winem, hucznych biesiad i innych bazyliszków. Taką bowiem, jakże ważką tematykę poruszają w swej twórczości panowie z amerykańskiego Mamorlis. Po tym krótki wstępniaku domyślacie się już zapewne, z jaką muzyką będziemy mieli tu do czynienia. No z jaką, jak myślicie? Tak, brawa dla pana w żółtym płaszczu, drugi, pełny album tej grupy zza wielkiej kałuży, to płyta wypełniona po brzegi same klasycznym, podniosłym, epickim Heavy Metalem. Chłopy naprawdę rzeźbią na poziomie, więc ma ta płytka swój urok i dobrze się jej słucha. Mimo całego swego majestatycznego charakteru ten album nie jest nadętą do granic, trudnostrawną kobyłą. Jego konsumpcja nie nastręcza zatem specjalnych problemów, a smak ma wytrawny i wybitnie tradycyjny. Czuć w tej strawie wyraźny posmak Manilla Road, Brocas Helm, czy Cirith Ungol, ale niewątpliwie czułe podniebienia muzyczne słuchaczy wyczują tu także bez większych problemów kroplę Iron Maiden, czy szczyptę Pagan Altar. Oczywiście nie mogło zabraknąć w tej muzyce wycieczek na tradycyjne Doom Metalowe poletko ze wskazaniem na wczesny  Candlemass, co mnie osobiście bardzo cieszy, gdyż dzięki temu album ten uzyskał odpowiednio ciężki, szlachetny szlif i konkretne kopyto. A gdy do tych tłustych, przygniatających faktur dochodzi jeszcze klimatyczny parapet o progresywnym zacięciu, wówczas fragmenty nie pozostawiają złudzeń i po prostu miażdżą. Nie muszę chyba pisać, że umiejętności poszczególnych ludków, tworzących ten zespół są bardzo wysokie i każdy z nich (łącznie z wokalistą) wyśmienicie wykonuje swoją robotę. Ogromnym nietaktem byłoby jednak nie zatrzymać się na liniach basu. To, co wyszywa tu na swym instrumencie Brian, jest doprawdy porażające. Jego ciężkie, organiczne partie poniewierają niesamowicie, a wszystkie zawijasy o ziarnistych wykończeniach, a niekiedy matematycznie precyzyjne wręcz wzornictwo przyprawia o zawrót głowy. Naprawdę nie spodziewałem się, że „Wytrzymały jak Dąb” tak mocno przetrzepie mi portki. Aż zachciało mi się sprawdzić ich pierwszy album sprzed trzech lat, co niewątpliwie uczynię w pierwszej, wolnej chwili. Tymczasem polecam dwójeczkę Mamorlis wszystkim fanom klasycznego Heavy Metalu. Jedna z najlepszych płyt, jakie dotychczas ukazały się w tym gatunku Anno Bastardi 2022. Aż dziw, że jeszcze nie ma ich w swych barwach jakaś większa, znana wytwórnia.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz