sobota, 1 października 2022

Recenzja AMON ACID „Demon Rider”

 

AMON ACID

„Demon Rider” (7’’Ep)

Helter Skelter Productions 2022

Czekałem na nową produkcję Amon Acid, gdyż ich poprzedni pełniak zatytułowany „Paradigm Shift” przeczołgał mnie wyjątkowo konkretnie. Czekałem, no i się doczekałem, szkoda tylko, że to jedynie dwu utworowa siódemka, ale cóż, lepszy taki wróbel w garści (choć krótki), niż gówno na dachu. Jeżeli zaś chodzi o muzykę, jaką tu zastaniemy, to jest to w prostej, niczym świński ogon linii kontynuacja twórczości, jaka sponiewierała mnie na ich ostatnim longu. Ponownie więc wgniata nas w podłoże ciężki, psychodeliczny Doom Metal doprawiony sowicie różnorakimi, psychoaktywnymi specyfikami. Tłuste, gęste, wyciągnięte Diabłu spod ogona riffy wibrują spiralnie, okrutnie tyrając łeb, ciężka, soczysta sekcja z opasłym basem przetacza się po słuchaczu niczym monstrualny walec, natomiast hipnotyczne, zanurzone w mroku wokale sprawiają, że dźwięki te otacza lepki całun utkany z ciemności. Wybitnie transowa to muza i można w jej towarzystwie odlecieć w zdecydowanie odmienne stany świadomości (i to bez wyszukanych wspomagaczy). Tym razem jedynie na 8 minut, ale zawsze. Wielu zapewne powie, że to nic wybitnego i będą po części mieli rację. Tylko po części, bo choć to granie oparte wyraźnie na kwaśnej klasyce, to jednak ten kwas trzeba umieć zinterpretować i podać w taki sposób, aby miażdżył i nie był tylko daniem odgrzanym w mikrofali, a wierzcie mi, Amon Acid to potrafią, a ich dźwięki u niejednego poważnie zaburzą poczucie wewnętrznego komfortu i wepchną wprost w paszczę szaleństwa. Szkoda tylko, że tu tak mało muzy, bo jest ona po prostu wyśmienita. No nic, podobno lepszy niedosyt, niż nadmiar. Czekam więc na kolejne wydawnictwo tego brytyjskiego duetu (mam nadzieję, że będzie to tym razem pełny album), a tymczasem zarzucam ponownie „Demon Rider” i pogrążając się w halucynogennej ciemności, chłonę chwilę.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz