czwartek, 20 października 2022

Recenzja Distrüster „Sic Semper Tyrannis”

 

Distrüster

„Sic Semper Tyrannis”

Ossuary Rec. 2022

O, widzisz! I takie niespodzianki to ja lubię. Właśnie zlądował u mnie w skrzynce debiutancki album rodzimego Distrüster. Nie miałem pojęcia kto zacz, ale po szybkim rozeznaniu okazało się, że co wcale nie jacyś nowicjusze, jak na początku zakładałem, ale nowy projekt Uappy z Terrordome, który to do składu dokoptował sobie brytyjskiego bębniarza James’a Steward’a (choćby Decapitated) i świeże na krajowej scenie gardło. Idąc dalej tym tropem już trochę łatwiej domyśleć się co do zawartości „Sic Semper Tyrranis”. Tak, panie i panowie, to jest metal. Że to brzmi lakonicznie? Niekoniecznie. Nie są to żadne smutne piosenki, wynajdowanie prochu czy szukanie nowych ścieżek. To prosta, szczera i niezwykle energetyczna mieszanka thrash metalu i crust / punka z niewielkim przyprawieniem gatunkami pokrewnymi. Rządzą tutaj zatem przeważnie Discharge’owe d-beaty i Napalmowe blasty w połączeniu z liniami gitarowymi także mogącymi kojarzyć się z tymi klasycznymi bandami. Nie jest to bynajmniej granie od schematu „popunkujemy, jebniemy blastem, refren, potem znów umpa-umpa, refrenik i blast”. Ten crossover ma ręce i nogi i wcale nie jest taki oczywisty. Dla przykładu „A.P.O.S” to zaledwie półminutowy numer – rozpierdalator, „To Live Beautifully” mocno zwalnia i przejeżdża walcem po plecach a „Burning.Open.Wounds.” zaskakuje mocno rock’and’rollowym riffem, mogącym, głównie poprzez towarzystwo panicznych wokali, przypominać odrobinę Impaled Nazarene. Znajdziecie na tym krążku zarówno odpowiednią dawkę melodii, spokojnie dających się zanucić pod prysznicem, jak i akordów do ponapierdalania łbem. Wokalnie też mamy cały wachlarz ekspresji, od ostrego śpiewu poprzez punkowe zakrzyki, na recytacji skończywszy. Ale przede wszystkim z kompozycji tych aż kipi dobrą zabawą, wiec zakładam, ze do kilku browarów ta płyta jest jak najbardziej odpowiednia. Jeżeli dodamy sprawę raczej oczywistą, czyli nieprzeciętne umiejętności muzyków, to więcej opowiadać o „Sic Temper Tyrranis” raczej nie trzeba. Brzmi to oczywiście tak jak brzmieć powinno. Odpowiednio ciężko, z prawilną ilością brudu, by nie śmierdziało szpitalnym spirytusem, i na wskroś drapieżnie. Ponadto, czego się przez chwilę na początku obawiałem, nie jest to klon Terrordome, bo żółć została tu wylana, co prawda tak samo intensywnie, lecz w nieco odmienny sposób. Bardzo fajnie się tego słucha i na pewno nie odłożę materiału Distrüster na półkę w chwili, gdy skończę pisać te słowa. Konkretny strzał w pysk.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz