Cave
Dweller
„Invocations”
Aesthetic
Death 2022
Już na wstępie zaznaczę, iż ta recenzja dotyczy
płyty nie dotyczącej metalu. Można w zasadzie tak domniemywać, biorąc pod uwagę
profil wydawniczy brytyjskiej Aesthetic Death. Powiem wam jednak szczerze, że
ich profil w przeważającej większości trafia w moje gusta, i to chyba właśnie głównie
dlatego, że kiedy zmęczony jestem wojenną nawałnicą i mam ochotę na krótki,
narkotyczny sen, sięgam po kolejną pigułkę z ich katalogu, po czym odpływam.
Podobnie jest w przypadku najnowszego albumu Cave Dweller. Gdybym miał określić
to, co się na tym krążku znajduje, powiedziałbym krótko. Muzyka relaksacyjna.
Neofolkowa, mroczna mantra, oparta na dźwiękach syntezatora wzbogaconego
odgłosami natury. Instrumentarium urozmaicają także linie instrumentów
klasycznych, a większość utworów stanowią akustyczne, bardzo nastrojowe pasaże,
wprowadzające słuchacza w krainę zapomnienia i niebytu. Część kompozycji jest
czysto instrumentalna, i chyba te są najbardziej transowe. Można przy nich
odbyć niesamowitą podróż, zamknąć oczy i zapomnieć o wszelkich trapiących nas
sprawach codziennych. Że brzmi to banalnie? Może i tak, lecz „Invocations” jest
dla mnie prawdziwym lekarstwem, tranquillizerem, zastrzykiem morfiny… Podróż
przez tajemnicze rejony wyimaginowanego świata uatrakcyjniana jest przez czyste
śpiewy i nastrojowe deklamacje, dzięki którym możemy jeszcze bardziej wsiąknąć
w tworzony przez Cave Dweller świat. W większości jest on spokojny i sielski,
lecz chwilami w tle pojawiają się czarne chmury pod postacią cięższych
klawiszowych akordów czy niepokojących dźwięków. W niektórych momentach można też odnieść
wrażenie, jakby twórca tego królestwa nieco improwizował, układając kolejne
puzzle w totalnie przypadkowej kolejności. Nie zmienia to jednak faktu, że
otaczająca nas rzeczywistość zdaje się być wyjątkowo trująca, uzależniająca i
niesamowita. Zdecydowanie jest to jeden z tych albumów, których się nie słucha,
lecz czuje. To nie jest muzyka łatwa w odbiorze. Ona zapewne trafi tylko do
ludzi, którzy ja, mówiąc kolokwialnie, zrozumieją i pochłoną. Ja przy tym
płynę… Płynę rzeką krętą i nieznaną, pragnąc poznać jej tajemnice.
„Invocations” to kolejny, nieprzeciętny album z gatunku pozametalowych, który
mnie dotknął w samo serce.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz