sobota, 29 października 2022

Recenzja Cave Dweller „Invocations”

 

Cave Dweller

„Invocations”

Aesthetic Death 2022

Już na wstępie zaznaczę, iż ta recenzja dotyczy płyty nie dotyczącej metalu. Można w zasadzie tak domniemywać, biorąc pod uwagę profil wydawniczy brytyjskiej Aesthetic Death. Powiem wam jednak szczerze, że ich profil w przeważającej większości trafia w moje gusta, i to chyba właśnie głównie dlatego, że kiedy zmęczony jestem wojenną nawałnicą i mam ochotę na krótki, narkotyczny sen, sięgam po kolejną pigułkę z ich katalogu, po czym odpływam. Podobnie jest w przypadku najnowszego albumu Cave Dweller. Gdybym miał określić to, co się na tym krążku znajduje, powiedziałbym krótko. Muzyka relaksacyjna. Neofolkowa, mroczna mantra, oparta na dźwiękach syntezatora wzbogaconego odgłosami natury. Instrumentarium urozmaicają także linie instrumentów klasycznych, a większość utworów stanowią akustyczne, bardzo nastrojowe pasaże, wprowadzające słuchacza w krainę zapomnienia i niebytu. Część kompozycji jest czysto instrumentalna, i chyba te są najbardziej transowe. Można przy nich odbyć niesamowitą podróż, zamknąć oczy i zapomnieć o wszelkich trapiących nas sprawach codziennych. Że brzmi to banalnie? Może i tak, lecz „Invocations” jest dla mnie prawdziwym lekarstwem, tranquillizerem, zastrzykiem morfiny… Podróż przez tajemnicze rejony wyimaginowanego świata uatrakcyjniana jest przez czyste śpiewy i nastrojowe deklamacje, dzięki którym możemy jeszcze bardziej wsiąknąć w tworzony przez Cave Dweller świat. W większości jest on spokojny i sielski, lecz chwilami w tle pojawiają się czarne chmury pod postacią cięższych klawiszowych akordów czy niepokojących dźwięków.  W niektórych momentach można też odnieść wrażenie, jakby twórca tego królestwa nieco improwizował, układając kolejne puzzle w totalnie przypadkowej kolejności. Nie zmienia to jednak faktu, że otaczająca nas rzeczywistość zdaje się być wyjątkowo trująca, uzależniająca i niesamowita. Zdecydowanie jest to jeden z tych albumów, których się nie słucha, lecz czuje. To nie jest muzyka łatwa w odbiorze. Ona zapewne trafi tylko do ludzi, którzy ja, mówiąc kolokwialnie, zrozumieją i pochłoną. Ja przy tym płynę… Płynę rzeką krętą i nieznaną, pragnąc poznać jej tajemnice. „Invocations” to kolejny, nieprzeciętny album z gatunku pozametalowych, który mnie dotknął w samo serce.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz