piątek, 7 października 2022

Recenzja Erzfeynd „Muspilli & Behaft.Bekert”

 

Erzfeynd

„Muspilli & Behaft.Bekert”

Van Records 2022



Erzfeynd to młodziutki jednoosobowy projekt, który został powołany do życia w 2020 roku na Bawarii przez gościa o przedziwnym imieniu Nahdrut Herlarecks. W latach 2020 - 2021 nagrał on dwa albumy, które obecnie Van Records wydaje na jednym nośniku. Te 72 minuty muzyki to dwie pierwsze części trylogii, traktujących o kulcie diabła i końcu świata. W sumie to nieźle się natrudził ten niemiecki artysta, gdyż mnogość elementów, składających się na jego twórczość jest znaczna. Oprócz standardowych instrumentów użył on również syntezatorów które generują przebogate tło, na które składają się atmosferyczne pasaże jak i również wysmakowane dźwięki, dodatkowo urozmaicające poszczególne kawałki. Warstwa wokalna jest także dość złożona. Poza wiodącym blackowym warkotem pojawiają się też żeńskie wokalizy, a także podniosłe męskie i kobiece zaśpiewy. Wszystko to zebrane do kupy jawi się jako epicko potraktowany black metal, który swym przeładowaniem kojarzy mi się trochę z dokonaniami Cradle Of Filth, którego z kolei popularność pozostanie dla mnie do końca życia zagadką. Płyta ta pięknie brzmi, ale peryfrastyczny charakter Erzfeynd zupełnie do mnie nie przemawia. To totalny przerost formy nad treścią, którego wydźwięk nie wiąże się w ogóle z czarną sztuką, a raczej z jakimś nikomu niepotrzebnym teatrem. Co prawda „Muspilli & Behaft.Bekert” skomponowany jest z rozmachem, a muzyk wie,jak użyć instrumentów i z pewnością odbiorców znajdzie, gdyż taka muzyka może się podobać, jednak ja tej bajki nie kupuję poza numerem ósmym, którego usposobienie odbiega od reszty. Świetnie, że koleś poza warczeniem jak wkurzony ork, potrafi również zawyć jak wilk. Naprawdę super!

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz