Hetroertzen- “Phosphorus Vol I”
Listenable Records, 2022
Po 5 latach przerwy od ostatniego albumu „Uprising
Of The Fallen” Hetroertzen powraca z kolejnym materiałem o tytule „Phosphorus
Vol I” ponownie pod szyldem Listenable Records. O ile poprzedni release
uważam za całkiem przyzwoity, tak muszę przyznać, że momentami dłużył mi się.
Jak jest w przypadku „Phosphorus Vol I”? O tym poniżej.
Na samym wstępie pragnę zauważyć, że zarówno ten
album jak i poprzednie wydawnictwa Hetroertzen są tego rodzaju
materiałami, które należy przesłuchać kilkukrotnie, aby zrozumieć co tak
naprawdę w sobie skrywają. Nie jest to release, który od razu przykuwa uwagę w
100 %. Zespół konsekwentnie trzyma się zasady, że ich muzyka ma być nieoczywista
a jej zrozumienie wymaga od słuchacza, aby nie traktował ich sztuki
powierzchownie. Każdy kolejny odsłuch pozwala nam dostrzec coś, czego nie
zauważyliśmy przy poprzednim odpaleniu płyty. Na tym właśnie polega magia i
urok tego co tworzy Hetroertzen.
Już przy pierwszym odsłuchu albumu słychać
zdecydowany progres brzmieniowy jak i kompozycyjny w stosunku do „Uprising
Of The Fallen”. (Ukłony dla Deacon’a D i reszty składu). „Phosphorus…”
jest zdecydowanie bardziej agresywną, wyrazistszą i mroczniejszą płytą niż jej
poprzedniczka. Na poparcie powyższego statement’u polecam odpalić poniższe utwory
:
- I am Sickness, I am Death
- Pantokrator
- The Conjuring
of the Seven Spirits
- Sea in Black
- Hall of
Wonders
Tytuły tracków, które Wam podałem stanowią według
mnie swego rodzaju wycinek płyty, który pozwoli wam „zobrazować” czego możecie
się mniej więcej spodziewać na „Phosphorus…”.
Kolejną rzeczą, która mnie kupiła w tym albumie to
odpowiedni dobór utworów, które po sobie występują. Od samego początku albumu
do jego końca słychać, że każdy track stanowi kolejny rozdział opowieści. Mimo,
że nie jestem specjalnym fanem albumów, które mają powyżej 40 minut ( a „Phosphorus…”
trwa prawie godzinę), to w tym wypadku klimat tej płyty pochłania mnie tak bardzo,
że zapominam sprawdzić w, której minucie albumu obecnie się znajduję.
Oprócz bardzo charakterystycznych riffów na tym
materiale należy zwrócić uwagę również na wokale Anubisa czy aranże
perkusyjne w wykonaniu Deacon’a D. Obaj Panowie podeszli do swoich
partii bardzo konkretnie i bardzo mocno słychać progres jaki zrobili w stosunku
do poprzedniego albumu. Barwa wokalu stała się bardziej szorstka, szczególnie w
niższych partiach, z kolei w wyższych partiach wokalnych A.zadbał o to,
aby jego głos był bardziej przenikliwy. Jeśli chodzi o gary to D.D. wprowadził
całkiem sporo wolniejszych patentów na tym wydawnictwie celem podbicia tego
rytualnego klimatu jaki mamy chociażby w „Absorption of The Current II”,
„Pantokrator” czy „The Conjuring of the Seven Spirits”. W porównaniu do innych
wydawnictw HTZN mamy tutaj zdecydowanie większą różnorodność jeśli chodzi o
aranżację perkusji (dużo przejść, zwolnień, przyspieszeń itp.).
Gdyby ktoś zapytał mnie czy muzykę Hetroertzen
z tego albumu da się porównać do innych zespołów to odpowiem, że NIE. Słychać
czasem niewielkie wpływy szwedzkiego black metalu, tu i ówdzie pojawiają się
dysonanse w riffach. W„Vultus Satani” początek kojarzy mi się delikatnie
z Tribulation- mowa tutaj o riffach w połączeniu z perkusją. Hetroertzen
to ten typ zespołu, który potrafi stworzyć swój własny styl nie bojąc się przy
tym korzystając z patentów, których wcześniej nie stosowali lub stosowali w
bardzo ograniczonym wymiarze.
Następną rzeczą na którą chciałbym zwrócić uwagę to
okładka. Powiem szczerze, że jest dość specyficzna jak na Black Metalowy album.
Z tego co mi wiadomo od Åskväder (odpowiedzialną za wiele grafik HTZN) to
pierwsza wersja wyglądała zdecydowanie bardziej Black Metalowo. Zespół z
jakiegoś powodu zdecydował się na mniej oczywisty pomysł i postanowił, aby
okładka była kolorowa. Dość odważny ruch biorąc pod uwagę brzmienie płyty i jej
klimat.
Zespół pracuje obecnie nad II częścią albumu o
tytule „Phosphorus Vol II”. Jeżeli klimat będzie podobny to już nie mogę
się doczekać pierwszych zajawek. Tymczasem bierzcie i słuchajcie nowy album
HTZN a także ich poprzednie materiały- w szczególności „ Exaltation of Wisdom”
czy split z Dodsengel „ Capax Infiniti”.
-Selvhat-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz