piątek, 14 października 2022

Recenzja Ofermod „Ofermodian Litanies”

 

Ofermod

„Ofermodian Litanies” E.P.

Shadow Records / Regain Records 2022

Tej kapeli jak mniemam nikomu przedstawiać nie trzeba. Działają bowiem od 1996 roku i cieszą się znacznym poważaniem wśród fanów black metalu. Od samego początku nieprzerwanie grają swoją i dość mocno zaangażowaną ideologicznie wersję satanistycznego muzykowania. Wszystkie ich albumy charakteryzują się iście poważnym podejściem do tematu. W przypadku najnowszego wydawnictwa nie jest inaczej. W sumie to ta epka zawiera tylko dwa nowe kawałki, które są umieszczone na jej początku. Dwa kolejne wyjęto z siedmiocalówki „Serpent’s Dance”, a ostatni to „Tiamtü” z debiutanckiej płyty o tym samym tytule. Wszystkie do kupy wzięte stanowią 27 minut muzyki, do której ci panowie zdążyli już scenę przyzwyczaić. Przez cały czas korzystają nie tylko zblackowych patentów, ale też łączą z nimi elementy death metalowe. Dlatego bezspornie ich twórczość nabiera dodatkowej siły. Jak zwykle w utworach Ofermod nie brakuje zmian tempa. Znów dostajemy agresywne i szybkie momenty poprzeplatane z mrocznymi oraz wolniejszymi partiami. Typowe dla szwedzkiego black metalu melodie nie rażą tak bardzo, gdyż są w swej istocie bardzo gwałtowne co podkreślają niezwykle wściekłe wokale. Dość masywna sekcja rytmiczna wspaniale dociąża tnące nasze zwoje mózgowe gitary, wygrywające rwane tremolo. Bębny działają tutaj z zegarmistrzowską precyzją, a triggery wzmacniają wojenny wydźwięk „Ofermodian Litanies”. Kompozycje Ofermod są mocno zakorzenione w tradycji grania kraju, z którego pochodzą. Dlatego mocno mogą przypominać dokonania Funeral Mist czy też Ondskapt. Tutaj jest równie zjadliwie, impertynencko i nienawistnie. Z tego materiału wręcz wylewa się kult diabła, wstręt do wszelakich „dobrych” bogów i niemądrego człowieczeństwa. Produkcja ponadto w stu procentach czaruje niewątpliwie rytualnym stosunkiem twórców do tejże materii. Materiał zarejestrowany jest w czysty sposób. Może to przeszkadzać co niektórym zwolennikom surowszego brzmienia. Jednak wydaje mi się, że w przypadku szwedzkiego black metalu było tak zawsze oczywiście poza kilkoma wyjątkami. Pod tym względem niemalże od samego początku odbiegał od swojego norweskiego kuzyna i dzięki temu do dziś posiada własne oraz rozpoznawalne usposobienie. Dobra płyta. Warto sprawdzić.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz