Ofermod
„Ofermodian Litanies” E.P.
Shadow Records / Regain Records 2022
Tej
kapeli jak mniemam nikomu przedstawiać nie trzeba. Działają bowiem od 1996 roku
i cieszą się znacznym poważaniem wśród fanów black metalu. Od samego początku nieprzerwanie
grają swoją i dość mocno zaangażowaną ideologicznie wersję satanistycznego
muzykowania. Wszystkie ich albumy charakteryzują się iście poważnym podejściem
do tematu. W przypadku najnowszego wydawnictwa nie jest inaczej. W sumie to ta
epka zawiera tylko dwa nowe kawałki, które są umieszczone na jej początku. Dwa
kolejne wyjęto z siedmiocalówki „Serpent’s Dance”, a ostatni to „Tiamtü” z
debiutanckiej płyty o tym samym tytule. Wszystkie do kupy wzięte stanowią 27
minut muzyki, do której ci panowie zdążyli już scenę przyzwyczaić. Przez cały
czas korzystają nie tylko zblackowych patentów, ale też łączą z nimi elementy
death metalowe. Dlatego bezspornie ich twórczość nabiera dodatkowej siły. Jak
zwykle w utworach Ofermod nie brakuje zmian tempa. Znów dostajemy agresywne i
szybkie momenty poprzeplatane z mrocznymi oraz wolniejszymi partiami. Typowe
dla szwedzkiego black metalu melodie nie rażą tak bardzo, gdyż są w swej
istocie bardzo gwałtowne co podkreślają niezwykle wściekłe wokale. Dość masywna
sekcja rytmiczna wspaniale dociąża tnące nasze zwoje mózgowe gitary,
wygrywające rwane tremolo. Bębny działają tutaj z zegarmistrzowską precyzją, a
triggery wzmacniają wojenny wydźwięk „Ofermodian Litanies”. Kompozycje Ofermod
są mocno zakorzenione w tradycji grania kraju, z którego pochodzą. Dlatego
mocno mogą przypominać dokonania Funeral Mist czy też Ondskapt. Tutaj jest
równie zjadliwie, impertynencko i nienawistnie. Z tego materiału wręcz wylewa
się kult diabła, wstręt do wszelakich „dobrych” bogów i niemądrego
człowieczeństwa. Produkcja ponadto w stu procentach czaruje niewątpliwie
rytualnym stosunkiem twórców do tejże materii. Materiał zarejestrowany jest w
czysty sposób. Może to przeszkadzać co niektórym zwolennikom surowszego
brzmienia. Jednak wydaje mi się, że w przypadku szwedzkiego black metalu było
tak zawsze oczywiście poza kilkoma wyjątkami. Pod tym względem niemalże od
samego początku odbiegał od swojego norweskiego kuzyna i dzięki temu do dziś
posiada własne oraz rozpoznawalne usposobienie. Dobra płyta. Warto sprawdzić.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz