niedziela, 2 października 2022

Recenzja CHAOS INVOCATION „Devil, Stone& Man”

 

CHAOS INVOCATION

„Devil, Stone& Man”

World Terror Committee 2022

Nie wiem, czy czwarty album niemieckiego chorda Chaos Invocation będzie materiałem przełomowym, lub jak kto woli punktem zwrotnym w ich karierze, ale nie można zaprzeczyć, że to krążek w swej klasie naprawdę dobry. Jak na moje ucho, jest on logiczną kontynuacją swego poprzednika „Reaping Season, Bloodshed Beyond”. Nie naruszając gatunkowych wytycznych, prezentuje szeroki wachlarz zła, więc fanom czarcich dźwięków przypadnie do gustu jak amen w pacierzu. Nienawiści i przemocy tu naprawdę sporo, a i chwile na duszpasterskie rozważania i modlitewne tekstury także się tu znajdują. W większości przypadków dominuje jednak rasowa, skandynawska, głównie szwedzka szkoła diabelszczyzny oparta na zaciekłych, precyzyjnych bębnach (gra Omegi to naprawdę najwyższy poziom, zresztą czego spodziewać się po weteranie tego kalibru?), ofensywnym, gwałtownym basie o chropowatych krawędziach, jadowitych, zimnych riffach i tnących jak brzytew solówkach. Całości dopełnia zawodowy, ponury scream, który działa jak spoiwo warstwy instrumentalnej, a jednocześnie podkręca okultystyczno-diaboliczny feeling tej płytki. Znajdziemy także na tej produkcji niewielkie ilości popapranych, ozdobnych dysonansów, które delikatnie wbijają się w tę czarną materię, jak i niemałe (a w niektórych wałkach nawet obfite) ilości bardziej melodyjnych najazdów. Nie przeszkadza mi to jednak jakoś szczególnie w całościowym odbiorze tej płytki, gdyż owe melodyjne elementy pełzają i wiją się dysharmonijnie pośród szorstkich i twardych rytmów, a poza tym same w sobie posiadają moc i nierzadko eksplodują niczym złowroga fontanna mroku. Co bardziej dociekliwi usłyszą także, że chwilami to utkane z ciemności płótno wzbogaca też delikatny Thrash i Heavy Metalowy dotyk. Intensywny, siarczysty i bardziej zróżnicowany to album, niż się początkowo wydaje. W umiejętny sposób połączono tu wściekły, sataniczny rozpierdol w duchu Valkyrja, Ondskapt, czy Ofermod (czego przykładem może być choćby „Strike of the Dominator’s Fist”) z wibracjami charakterystycznymi dla płyt Dissection i Watain („Diabolical Hammer”), a nieco bardziej awangardowe struktury, jakie napotkać możemy dla przykładu w „Odonata Fields”, w naturalny sposób mogą skojarzyć się z twórczością Aosoth, czy w nieco mniejszym stopniu z Deathspell Omega. Cała płyta jest przy tym zwarta, spójna i w żaden sposób się nie rozwarstwia. Nie próbuję Wam tu wmówić, że „Devil, Stone& Man” to coś wybitnego. Nie tędy droga. Czwóreczka Inwokacji Chaosu to dobry/bardzo dobry* (*niepotrzebne skreślić) ochłap Black Metalu granego ku chwale Rogatego i całej rodziny jego. I mnie to pasuje.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz