niedziela, 23 października 2022

Recenzja Putrid / Hexorcist „Profane Coronation”

 

Putrid / Hexorcist

„Profane Coronation”

Godz ov War 2022

Kto jest na bieżąco z katalogiem Godz ov War, temu przedstawiać nazw widocznych powyżej nie trzeba. Oba zespoły konkretnie rozdały wydanymi nie tak dawno pełnymi albumami, a dziś powracają, by potwierdzić wysoką formę w jakiej się znajdują. Okazją do tego jest „Profane Coronation”, czyli mały winylek zawierający po dwie kompozycje każdego ze składów.  Po pierwszym gwizdku do natychmiastowego ataku ruszają Peruwiańczycy. Z ich strony żadnych kompromisów nie ma. Przez circa pięć minut traktują słuchacza intensywną dawką czystej maści południowoamerykańskiego death metalu, bogatego w klasyczne riffy wypruwane na gitarach przy akompaniamencie dudniących w tle masywnych bębnów. Tempo panowie narzucają zdecydowanie szybkie, nie zapominając przy tym jednak ubarwić swoich kompozycji wściekłą solówką czy przepleść chwilowym zwolnieniem dla zaciągnięcia się odorem siarki. Wokalista wyrzyguje z siebie kolejne frazy z manierą wściekłego psa, czyniąc utwory Putrid dzikimi i nieokiełzanymi. Tu nie ma miejsca na litość, ziemia wokół płonie a odgłosy wojny zagłuszają płacz niewinnych. Niejednokrotnie podkreślałem, że w tamtej części globu doskonale wiedzą  jak powinien brzmieć death metal i tutaj mamy na to najlepszy dowód. Po zmianie stron prezentuje się amerykański Hexorcist. Ich dwa numery to pozostałości po sesji „Evil Reaping Death” i słuchając ich wrażenia mam jednoznaczne. Są one doskonałym uzupełnieniem, albo może dokładką, do dania głównego. „Demystifying the Unspeakable” to numer bardzo Morbidowy, utrzymany w klimacie wczesnej działalności ekipy Treya. Można powiedzieć, taki duch przeszłości, który to nigdy się nie zestarzał i nie zestarzeje. Przecież takich solówek jaka zdobi tą kompozycję można słuchać po tysiąc razy, mimo iż jej inspiracje są oczywiste. Świetne wokale, perfekcyjne brzmienie, śmierć metal z końcówki lat osiemdziesiątych w pełnej krasie. Wydawnictwo zamyka „Face of Death”, czyli cover Morbid Scream. No i jest on najlepszym potwierdzeniem słyszalnych w muzyce Hexorcist inspiracji, bo mam nadzieję, że oryginał kojarzycie. Jako całość, „Profane Coronation” to tylko nieco ponad jedenaście minut muzyki, ale za to najwyższych lotów. Pozycja w zbiorach obowiązkowa.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz