„Colaboration”
Moans Music 2022
Ludziska
kolaborują między sobą jak świat długi i szeroki. W swoim czasie dużym
zainteresowaniem młodych cieszył się Miś Kolabor, który po zmianach ustrojowych
poszedł w chuj. Kolaboranci jednak pozostali i chyba nigdy nie znikną.
Kolaboracje nie ominęły także świata muzycznego, zarówno tego przeznaczonego
dla mas, jak i tego, którego czarna krew płynie wartkim strumieniem głęboko pod
powierzchnią. Niedawna pandemia, która wszystkim zwaliła się na głowy, niczym sto
ton płynnego betonu stała się pożywką dla wielu kooperacji pomiędzy muzykami.
Większa część z nich warta była funta kłaków (czytaj: była gównem) i robiono je,
jeżeli nie dla pieniędzy, to chuj wie po co? Kilka z nich jednak rozjebało system.
Jedną z takich właśnie miażdżących kolaboracji jest płytka, którą „wespół w
zespół, by żądz moc móc wzmóc” stworzyli muzycy bydgoskich grup Fatigue i
Kontagion. Zaprawdę powiadam Wam materiał to wyśmienity, choć trzeba poświęcić
mu trochę czasu, aby uderzył z pełną siłą. Uwierzcie mi jednak, warto poświęcić
mu ów czas, gdyż album ten potrafi przeorać mózgownicę konkretnie i bez srania
po krzakach. Okazało się, że zespoły leżące na dosyć odległych od siebie
biegunach muzycznych są w stanie wspólnie stworzyć płytkę, która nie bierze
jeńców i potrafi kruszyć mury. A dzieje się tu naprawdę sporo i to na wielu
płaszczyznach, gdyż nie jest to produkcja płaska niczym laska czeska (z przodu
deska, z tyłu deska). Panowie czerpią z wielu źródeł muzyki ekstremalnej,
począwszy od korzennego, niszczącego Hardcore’a, poprzez brutalny Metal
Śmierci, zimny, maszynowy Industrial, na ciężkim, mulistym, zalatującym bagnami
Luizjany Sludge/Doom Metalu skończywszy. Każdy zresztą, kto odważy się
sprawdzić tę produkcję, usłyszy tu różne inspiracje zestawione ze sobą w
wielorakich proporcjach i konfiguracjach. Nie ilość owych wpływów jest tu
jednak najistotniejsza. Najważniejsze jest to, że wszystkie one doskonale ze
sobą współgrają, tworząc miażdżący gatunkowy amalgamat. Przetaczają się tu więc
po słuchaczu gęste, gniotące okrutnie interwały dźwięków oparte na ciężkich w
chuj bębnach, wywracających wnętrzności, matematycznych niekiedy partiach basu
(Łukasz i Michał zrobili tu robotę tak zajebistą, że klękajcie narody), zakręconych
niewąsko, hipnotyzujących riffach (tu również czapki z głów dla Sfensona i
Marcina za ich robotę) i wokalnych
wariacjach o różnorakich odcieniach i barwach (choć akurat, jeżeli chodzi o
odgłosy wydawane z tych głębokich gardeł, to uważam, że można było zrobić to
lepiej). Bardzo ważną sferą tej płytki (a kto wie, czy nie najważniejszą?) są
także poniewierające zajebiście mocno elementy zimnego, odhumanizowanego
industrialu, które niesamowicie tyrają beret. Bez nich ten album byłby niepełny
i zdecydowanie traciłby na wartości (posłuchajcie sobie wieńczącego album
„Forges”, a będziecie wiedzieli, o czym mówię). Muzycy włożyli z pewnością
sporo pracy, aby wszystko to okiełznać i krótko trzymać za ryj. Udało im się to
w 666%, a w tej przebogatej strukturze całości nic się nie rozwarstwia, ani nie
spierdala w cztery dupy. Wszystko jest zwarte, ścisłe i posiada wspólny,
masywny rdzeń. Panowie bardzo dobrze wg mnie podeszli także do kwestii brzmienia.
Sound tej produkcji jest bowiem ziarnisty i zaprawiony sporą ilością gruzu,
betonu i piachu, ale ma zarazem niesamowicie organiczny charakter i naturalnie
bezkompromisowy szlif. Jak dla mnie ta kolaboracja dała zajebiste efekty i aż
prosi się o jej kontynuację, jednak nic na siłę. Taka współpraca musi
dojrzewać, niczym dobre wino, w przeciwnym razie skwaśnieje i będzie warta
tyle, co rzygowiny żula spod Biedronki. Liczę więc, że Fatigue i Kontagion coś
jeszcze razem kiedyś razem wysmażą, ale nie mam zamiaru wywierać na nich żadnej
presji. Może za jakiś czas trafi się jeszcze kolejna pandemia (tfu!) i może
wówczas powstanie Colaboration vol.2? Pożyjem, uwidim, jak to mawiają
przedwieczni, a tymczasem polecam wszystkim sprawdzenie tej produkcji, gdyż to
naprawdę wyśmienita rzecz, która potrafi zbesztać na wiele różnych sposobów.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz