Black Grail
„VIIII” MLP / MCD
Iron Bonehead 2022
Black
Grail to band pochodzący z Chile, gdzie w 2005 roku założyło go trzech mężczyzn.
Z nagrywaniem kolejnych materiałów nie spieszą się zbytnio, bo do dzisiaj mają
na koncie, oprócz pomniejszych rzeczy, dwa pełniaki. Mi przyszło ostatnio
obcować z ich najnowszym wydawnictwem, na które składa się pięć kawałków o
łącznej długości dwudziestu pięciu minut. Już od pierwszych chwil przebywania w
towarzystwie tej muzyki, rzucają się skojarzenia z „moją ulubioną” grecką
szkołą. W tym przypadku nie przeszkadza mi to zupełnie, gdyż mamy tutaj do
czynienia z jej pierwotną wersją zanim stała się przesłodzonym i melodyjnym
pitoleniem. Charakterystyczne brzmienie wraz ze specyficzną linią basu, a także
rytmiczne akordy, to nic innego jak Necromantia z czasów przed wydaniem
jedynki, jak również Rotting Christ kiedy jeszcze nie nagrał swojej
rozczarowującej pierwszej płyty. Słychać tu też trochę Samael’a i Mortuary Drape
więc już wiadomo, że wydźwięk tego mini ma nieco rytualny wymiar. Całość
zaczyna charakterystyczny dla ekipy Magus’a bas, po czym wkraczają już gitary.
Dźwięki płyną w tym utworze w dostojnym tempie, towarzyszą im czyste wokalizy,
inkantujące bluźnierczą modlitwę i wprowadzające odbiorcę w szczególny stan. W
drugi i czwartym utworze napięcie rośnie powoli. Inicjują je wolne
wprowadzenia, aby nagle przerodzić się w zaciekłe riffy, wspomagane wyraźnym
nisko tonowym wiosłem i charakterystyczną dla takiego grania perkusją. Wokale
zmieniają się w rozciągnięte i chrapliwe krzyki. Robi się ostro, lecz nie wieje
chłodem. Ta agresja ma za zadanie nie zmrozić, a wpędzić słuchacza w mistyczny
trans. Numer trzeci i piąty są instrumentalne. Swym charakterem podsycają
religijne i zarazem nieziemskie usposobienie „VIIII”. Nigdy wcześniej nie
spotkałem się z twórczością Black Grail. Teraz będę się musiał zapoznać z pozostałymi
produkcjami tego tercetu, bowiem taki korzennie hellenistyczny black metal strasznie
mi odpowiada. Ten niepowtarzalny mariaż thrash i black metalu z dodatkiem
niebanalnych pomysłów na tworzenie tego typu muzyki, jest jedyny w swoim
rodzaju. Unikalne, nie melodyjne, a periodyczne harmonie, oryginalne
kostkowanie, powołują do życia niesamowitą atmosferę i zachwyt jak podczas
pierwszego odsłuchu „Promo Tape 1990” czy też „Satanas Tedeum”. Kurwa! Chyba
będę zmuszony pogrzebać w odrzuconej przeze mnie greckiej scenie. Może znajdę
coś równie dobrego jak ten „grecki” black metal z Chile.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz