wtorek, 18 października 2022

Recenzja Black Grail „VIIII”

 

Black Grail

„VIIII” MLP / MCD

Iron Bonehead 2022

Black Grail to band pochodzący z Chile, gdzie w 2005 roku założyło go trzech mężczyzn. Z nagrywaniem kolejnych materiałów nie spieszą się zbytnio, bo do dzisiaj mają na koncie, oprócz pomniejszych rzeczy, dwa pełniaki. Mi przyszło ostatnio obcować z ich najnowszym wydawnictwem, na które składa się pięć kawałków o łącznej długości dwudziestu pięciu minut. Już od pierwszych chwil przebywania w towarzystwie tej muzyki, rzucają się skojarzenia z „moją ulubioną” grecką szkołą. W tym przypadku nie przeszkadza mi to zupełnie, gdyż mamy tutaj do czynienia z jej pierwotną wersją zanim stała się przesłodzonym i melodyjnym pitoleniem. Charakterystyczne brzmienie wraz ze specyficzną linią basu, a także rytmiczne akordy, to nic innego jak Necromantia z czasów przed wydaniem jedynki, jak również Rotting Christ kiedy jeszcze nie nagrał swojej rozczarowującej pierwszej płyty. Słychać tu też trochę Samael’a i Mortuary Drape więc już wiadomo, że wydźwięk tego mini ma nieco rytualny wymiar. Całość zaczyna charakterystyczny dla ekipy Magus’a bas, po czym wkraczają już gitary. Dźwięki płyną w tym utworze w dostojnym tempie, towarzyszą im czyste wokalizy, inkantujące bluźnierczą modlitwę i wprowadzające odbiorcę w szczególny stan. W drugi i czwartym utworze napięcie rośnie powoli. Inicjują je wolne wprowadzenia, aby nagle przerodzić się w zaciekłe riffy, wspomagane wyraźnym nisko tonowym wiosłem i charakterystyczną dla takiego grania perkusją. Wokale zmieniają się w rozciągnięte i chrapliwe krzyki. Robi się ostro, lecz nie wieje chłodem. Ta agresja ma za zadanie nie zmrozić, a wpędzić słuchacza w mistyczny trans. Numer trzeci i piąty są instrumentalne. Swym charakterem podsycają religijne i zarazem nieziemskie usposobienie „VIIII”. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z twórczością Black Grail. Teraz będę się musiał zapoznać z pozostałymi produkcjami tego tercetu, bowiem taki korzennie hellenistyczny black metal strasznie mi odpowiada. Ten niepowtarzalny mariaż thrash i black metalu z dodatkiem niebanalnych pomysłów na tworzenie tego typu muzyki, jest jedyny w swoim rodzaju. Unikalne, nie melodyjne, a periodyczne harmonie, oryginalne kostkowanie, powołują do życia niesamowitą atmosferę i zachwyt jak podczas pierwszego odsłuchu „Promo Tape 1990” czy też „Satanas Tedeum”. Kurwa! Chyba będę zmuszony pogrzebać w odrzuconej przeze mnie greckiej scenie. Może znajdę coś równie dobrego jak ten „grecki” black metal z Chile.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz