Bran
„Odcházení”
Signal
Rex 2022
Współczesna scena czeska jakoś niespecjalnie kojarzy
mi się obecnie z black metalem. Oczywiście kilka ciekawych zespołów by się za
naszą południową granicą znalazło, ale zalewem nazwać tego nie można. Po Bran
sięgnąłem zatem z dużym dystansem, sugerując się głównie tytułem. No bo jak
panowie są solidnie „Odkażeni”, to można mieć nadzieję na jakieś ostre
napierdalanko. Zawartość tego debiutanckiego krążka okazała się jednak
kompletnie przeciwna do moich oczekiwań. Zamiast biczowania z intensywnością,
dajmy na to, Impaled Nazarene, lądujemy w mocno melodyjnych klimatach. Jak
bardzo melodyjnych? Na szczęście nie przesłodzonych. Bliższych hipnotyzującym
tremolo choćby naszej rodzimej Mgły, którą to inspiracje są tutaj całkiem
wyraźnie słyszalne. Tudzież, bardziej pośrednio, sceną skandynawską z lat
dziewięćdziesiątych. Cztery kompozycje Bran to w głównej mierze szybkie
kostkowanie z masą wpadających w ucho harmonii, płynących wartko jedna za
drugą. Wszystkie składowe, sprawiający, że muzyka jest ciekawa i niebanalna,
zostały tutaj zawarte w odpowiedniej konfiguracji. A przede wszystkim bardzo
starannie wyważone. Zatem poza wspomnianymi, naprawdę niezłymi melodiami nie
zabrakło dodatków w postaci kapki klawiszy, delikatnie tylko położonych w tle,
fragmentów akustycznych czy akordów bardziej klasycznych. Poza tym czuć wiejący
z tych dźwięków chłód i drapieżność, nawet pomimo sporej przyswajalności
rzeczonych nagrań. Wspomnieć też należy o pracy fizycznego, który poza obowiązkowym
nadawaniem rytmu także dość mocno kombinuje na boku z różnymi blaszkami, co po
raz kolejny może nasuwać skojarzenia z ekipą M. Zimowe pieśni śpiewane są na
tym albumie po czesku, co chwilami może też budzić lekkie skojarzenia z
Master’s Hammer. Nie tylko z powodu samego języka, ale i nieco podobnej maniery
wokalnej. Album kończy się bardzo nastrojowym, akustycznym fragmentem
wiosennym, po którym momentalnie zaczyna się tęsknić za towarzyszącą nam przez
około czterdzieści minut zimą. Jestem bardzo mocno zaskoczony debiutem Bran,
oczywiście pozytywnie. Ot, zespół znikąd, wszedł do mnie z kopa otwierając
drzwi i natychmiast zniewolił na cały dzień. Jeśli mam się doszukiwać w tej
muzyce jakichś mankamentów, to wskazałbym chyba na dość miękkie brzmienie
beczek, choć po kilku odsłuchach i ten mankament przestaje razić. „Odcházení”
to bardzo wciągający krążek, który w tym momencie wpisuję na listę zakupów
kolorem czerwonym. Wiem, że nie będą to pieniądze wyrzucone w błoto.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz