czwartek, 20 października 2022

Recenzja Bran „Odcházení”

 

Bran

„Odcházení”

Signal Rex 2022

Współczesna scena czeska jakoś niespecjalnie kojarzy mi się obecnie z black metalem. Oczywiście kilka ciekawych zespołów by się za naszą południową granicą znalazło, ale zalewem nazwać tego nie można. Po Bran sięgnąłem zatem z dużym dystansem, sugerując się głównie tytułem. No bo jak panowie są solidnie „Odkażeni”, to można mieć nadzieję na jakieś ostre napierdalanko. Zawartość tego debiutanckiego krążka okazała się jednak kompletnie przeciwna do moich oczekiwań. Zamiast biczowania z intensywnością, dajmy na to, Impaled Nazarene, lądujemy w mocno melodyjnych klimatach. Jak bardzo melodyjnych? Na szczęście nie przesłodzonych. Bliższych hipnotyzującym tremolo choćby naszej rodzimej Mgły, którą to inspiracje są tutaj całkiem wyraźnie słyszalne. Tudzież, bardziej pośrednio, sceną skandynawską z lat dziewięćdziesiątych. Cztery kompozycje Bran to w głównej mierze szybkie kostkowanie z masą wpadających w ucho harmonii, płynących wartko jedna za drugą. Wszystkie składowe, sprawiający, że muzyka jest ciekawa i niebanalna, zostały tutaj zawarte w odpowiedniej konfiguracji. A przede wszystkim bardzo starannie wyważone. Zatem poza wspomnianymi, naprawdę niezłymi melodiami nie zabrakło dodatków w postaci kapki klawiszy, delikatnie tylko położonych w tle, fragmentów akustycznych czy akordów bardziej klasycznych. Poza tym czuć wiejący z tych dźwięków chłód i drapieżność, nawet pomimo sporej przyswajalności rzeczonych nagrań. Wspomnieć też należy o pracy fizycznego, który poza obowiązkowym nadawaniem rytmu także dość mocno kombinuje na boku z różnymi blaszkami, co po raz kolejny może nasuwać skojarzenia z ekipą M. Zimowe pieśni śpiewane są na tym albumie po czesku, co chwilami może też budzić lekkie skojarzenia z Master’s Hammer. Nie tylko z powodu samego języka, ale i nieco podobnej maniery wokalnej. Album kończy się bardzo nastrojowym, akustycznym fragmentem wiosennym, po którym momentalnie zaczyna się tęsknić za towarzyszącą nam przez około czterdzieści minut zimą. Jestem bardzo mocno zaskoczony debiutem Bran, oczywiście pozytywnie. Ot, zespół znikąd, wszedł do mnie z kopa otwierając drzwi i natychmiast zniewolił na cały dzień. Jeśli mam się doszukiwać w tej muzyce jakichś mankamentów, to wskazałbym chyba na dość miękkie brzmienie beczek, choć po kilku odsłuchach i ten mankament przestaje razić. „Odcházení” to bardzo wciągający krążek, który w tym momencie wpisuję na listę zakupów kolorem czerwonym. Wiem, że nie będą to pieniądze wyrzucone w błoto.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz