poniedziałek, 31 października 2022

Recenzja JESUS WEPT „Psychedelic Degeneracy”

 

JESUS WEPT

„Psychedelic Degeneracy” (Ep)

Redefining Darkness Records 2022


Pochodzący z Detroit w stanie Michigan Jesus Wept gra podobno melodyjny Death Metal (a przynajmniej tak twierdzą ci, którzy wiedzą). Początkowo zapaliła mi się więc czerwona lampka ostrzegawcza, ale gdy zerknąłem na okładkę tego materiału, to coś mi tu przestało się zgadzać. Wiedziony instynktem i doświadczeniem postanowiłem więc sprawdzić tę produkcję, wiadomo wszak, że melodyjne granie z juesej bardzo często znacznie różni się od słodkiego, skandynawskiego pitolenia. No i powiem Wam, że jeżeli Melodyjny Metal Śmierci ma posiadać taką twarz, to ja się do niej uśmiecham. „Psychedelic Degeneracy” to bowiem niespełna 17 minut grania, w którym owszem, znajdziemy melodyjne akcenty, jednak są to akcenty, które zdecydowanym ruchem ręki kierują nas w stronę twórczości Carcass z okresu „Necroticism…” / „Heartwork”. Riffy, mimo że chwytliwe, są jadowite, wstrętne i rozrywają swym pazurem ciało aż do kości. Sekcja rytmiczna z grubym, chropowatym basem potrafi soczyście przyjebać i ma konkretny groove. Wokale natomiast, to czysta wścieklizna przeplatana gloryfikacją żrących rzygowin. Poszczególne wałki posiadają podobną do piosenek angoli konstrukcję i fakturę, a i z lekka patologiczny feeling także jest tu wyczuwalny. Ów aromat, jaki roznosi się podczas sekcji zwłok byłby tu jeszcze mocniej  zaznaczony, gdyby brzmienie było bardziej mięsiste i nieco mocniej zalatywało gnijącą tkanką. W zasadzie to jakby wpleść te utwory w którąś z wymienionych tu powyżej płyt synów Albionu (po drobnym liftingu niektórych fragmentów), to doskonale wtopiłyby się one w ich zawartość, oczywiście przy założeniu, że ubralibyśmy je także w brzmienie charakterystyczne dla tamtych krążków. Jakieś tam drobne różnice pewnie w końcu by się znalazły, gdyż Jesus Wept to nie tępą dzidą robione wafle i nie zrzynają ze starych mistrzów, pozostawiając w tych kompozycjach swój własny szlif, ale to już trzeba by dosyć mocno zagłębić się w szczegóły. Kurna, no weszła mi ta płytka gładko i bez nawilżenia. To, co tu znalazłem, to bardzo dobrze skrojony Death Metal spragniony krwi i chętny do narkotyczno-patomorfologicznych wycieczek poznawczych. Tak więc na stówę sprawdzę, jakimi łzami Jezus Zapłakał na następnym materiale.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz