JESUS WEPT
„Psychedelic Degeneracy”
(Ep)
Redefining Darkness Records 2022
Pochodzący
z Detroit w stanie Michigan Jesus Wept gra podobno melodyjny Death Metal (a
przynajmniej tak twierdzą ci, którzy wiedzą). Początkowo zapaliła mi się więc czerwona
lampka ostrzegawcza, ale gdy zerknąłem na okładkę tego materiału, to coś mi tu
przestało się zgadzać. Wiedziony instynktem i doświadczeniem postanowiłem więc
sprawdzić tę produkcję, wiadomo wszak, że melodyjne granie z juesej bardzo
często znacznie różni się od słodkiego, skandynawskiego pitolenia. No i powiem
Wam, że jeżeli Melodyjny Metal Śmierci ma posiadać taką twarz, to ja się do
niej uśmiecham. „Psychedelic Degeneracy” to bowiem niespełna 17 minut grania, w
którym owszem, znajdziemy melodyjne akcenty, jednak są to akcenty, które
zdecydowanym ruchem ręki kierują nas w stronę twórczości Carcass z okresu
„Necroticism…” / „Heartwork”. Riffy, mimo że chwytliwe, są jadowite, wstrętne i
rozrywają swym pazurem ciało aż do kości. Sekcja rytmiczna z grubym,
chropowatym basem potrafi soczyście przyjebać i ma konkretny groove. Wokale
natomiast, to czysta wścieklizna przeplatana gloryfikacją żrących rzygowin. Poszczególne
wałki posiadają podobną do piosenek angoli konstrukcję i fakturę, a i z lekka
patologiczny feeling także jest tu wyczuwalny. Ów aromat, jaki roznosi się
podczas sekcji zwłok byłby tu jeszcze mocniej zaznaczony, gdyby brzmienie było bardziej
mięsiste i nieco mocniej zalatywało gnijącą tkanką. W zasadzie to jakby wpleść
te utwory w którąś z wymienionych tu powyżej płyt synów Albionu (po drobnym
liftingu niektórych fragmentów), to doskonale wtopiłyby się one w ich
zawartość, oczywiście przy założeniu, że ubralibyśmy je także w brzmienie
charakterystyczne dla tamtych krążków. Jakieś tam drobne różnice pewnie w końcu
by się znalazły, gdyż Jesus Wept to nie tępą dzidą robione wafle i nie zrzynają
ze starych mistrzów, pozostawiając w tych kompozycjach swój własny szlif, ale
to już trzeba by dosyć mocno zagłębić się w szczegóły. Kurna, no weszła mi ta płytka
gładko i bez nawilżenia. To, co tu znalazłem, to bardzo dobrze skrojony Death
Metal spragniony krwi i chętny do narkotyczno-patomorfologicznych wycieczek
poznawczych. Tak więc na stówę sprawdzę, jakimi łzami Jezus Zapłakał na
następnym materiale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz