Speglas
„Time, Futility & Death” E.P.
Pulverised Records 2022
Speglas
to pochodzący ze Sztokholmu tercet. Jego skład zawiązał się w 2015 roku, ale
nie rozpieszcza zanadto on swoich słuchaczy, bowiem po siedmiu latach wychodzi
dopiero jego druga epka. To co na niej się znajduje, będzie chyba niczym ciekawym
dla ortodoksyjnych metalowców, ale jeśli ktoś lubi klimaty serwowane przez na
przykład takie bandy jak Morbus Chron czy Sweven, to łyknie ten materiał jak
pelikan. Muzyka zawarta na „Time, Futility&Death” mało ma wspólnego z
metalem sensu stricte. Jest swoistym crossover’em kilku odmian rocka, a
mianowicie dark, gothic oraz progressive. Oczywiście elementy właściwe dla
cięższego grania również się tutaj znajdują, przywołując skojarzenia chociażby
z późniejszym etapem działalności Katatonia. Zatem już wiecie z czym będziecie
mieli do czynienia słuchając Speglas. Ich najnowsza propozycja to pięć numerów
melancholijnej, lecz nie pozbawionej odpowiedniej mocy muzyki, która w sam raz
wpasowuje się w obecną porę roku. Szwedzi zabierają słuchacza w, po jesiennemu,
sentymentalną podróż. Dźwięki płyną tutaj raczej w wolnych i średnich tempach.
Poszczególne kawałki posiadają podobną strukturę, a jest to mieszanina akordów
o różnej wartkości. Występują w nich nastrojowe melodie, które wygrywane są na
„czystych” strunach. Po kilku chwilach przeradzają się one we właściwe riffy,
poprzeplatane egzaltowanymi solówkami. Niekiedy dochodzi do żywszych zrywów,
wtedy robi się nieco brutalniej, a perkusja z zaledwie muskanej przez pałeczki,
podnosi się do galopu, potęgując gitarowy szał. I tak w kółko, od jednego taktu
do drugiego. Przypomina to trochę huśtawkę nastrojów u cyklofrenika. Jak u
niego tak i tutaj ciągle krzyżują się ze sobą się fazy depresji i manii.
Czasem, gdzieś tam w oddali można usłyszeć również plumkanie fortepianu, co
podkreśla liryczny nastrój i nieco łagodzi rozedrgane nerwy. Wokal jest
odpowiednio do całości dobrany, to swoiste połączenie szeptu z nie za mocnym
charkotem robi dobrze, a kojarzy się troszkę z Rotting Christ. Gość
odpowiedzialny za mikrofon trafnie inkantuje słowa i doskonale zgrywa się
emocjonalnie ze zmieniającą się motoryką utworów. Cóż zatem. Speglas po raz
drugi uraczył odbiorców ciekawą mieszanką stylów rock and roll’a, która mocno
wpada w metalowe brzmienie oraz wspaniale kołysze na swoich czułostkowych
skrzydłach. Choć nie tylko, bo wspomniane szybkie gitarowe ataki, zaznaczają,
iż listopadowe wichry i deszcze są tuż - tuż.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz