Armnatt
„Immortal Nature”
Signal Rex 2022
To
już czwarty album w dorobku tych Portugalczyków. Ci, którzy znają tą kapelę
specjalnie się nie zdziwią, gdyż najnowszy materiał niczym nie zaskakuje.
Armnatt z zero-jedynkową precyzją kontynuuje, obrane na początku swojej kariery
założenia. Ma być złowrogo, surowo i diabolicznie. I tak jest w przypadku
„Immortal Nature”, na którym dostajemy ponad 37 minut muzyki zwanej black
metalem. Jak już ten tercet zdążył wszystkich słuchaczy przyzwyczaić do swojego
sposobu grania, tak i teraz dźwięki płyną tutaj głównie w średnim tempie.
Muzycy nie śpieszą się zbytnio, bo niby po co? Ich oparty na siermiężnych
riffach bleczur ustawicznie i z majestatem wgryza się w głowę, trawiąc jej
wnętrze niczym larwy muchówek. Twórcy rezygnując ze świdrujących tremolo,
stawiają na proste i zarazem dobitne akordy, kreśląc tym samym nieprzyjazną dla
zwykłego śmiertelnika atmosferę. W świecie Armnatt nie jest zbyt ładnie, za to
jednostajnie i brudno. Niezbyt wytrzymali fani mogą się trochę zmęczyć lub
nabawić pylicy. Wydźwięk jak i charakter riffów przypomina norweską szkołę, z tym,
że panowie z Taviry dodali tutaj troszkę portugalskiej przyprawy, przez co ich
rzępolenie nabrało własnego oblicza. Z rozmysłem tworzą niezmienny black metal,
który w swej istocie jest jaki jest i taki pozostanie na wieki, ponieważ taka
jego „nieśmiertelna natura”. Hipnotyzuje i odseparowuje od wszystkiego co
religijne, a także otwiera oczy na to co prawdziwe i jedynie słuszne. Cóż,
Armnatt po raz kolejny postawił na połączenie thrashowej i punkowej maniery.
Ubrał całość w black metalową nienawiść i z uporem maniaka stoi na straży
tradycji. Dla wielbicieli staromodnego grania jak znalazł, a w porównaniu z
poprzednimi albumami, znacznie gęściejsze brzmienie oraz kleista mięsistość
gitar, będzie dodatkowym atutem.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz