sobota, 29 października 2022

Recenzja / A review of Hivemind „The Edict of Elohim”

 

- FOR ENGLISH SCROLL DOWN -


Hivemind

„The Edict of Elohim”

Aesthetic Death 2022

Debiutancki album Hivemind to wynik pięcioletniej kolaboracji Gordona Bicknella, znanego wcześniej choćby z Esoteric, z Stuartem Harrisem (Sect 37). Ten pierwszy zajął się sferą muzyczną, podczas gdy drugi z dżentelmenów stworzył do niej coś w rodzaju epickiego poematu w rodzaju Wojny Światów. Trzeba przyznać, że obaj wspięli się na wyżyny umiejętności, bowiem słuchając, aczkolwiek nie jestem pewien, czy aby to słowo dobrze odzwierciedla  stan obcowania z tym materiałem, „The Edict of Elohim” ciężko mi zdecydować, czy w tej muzyce ważniejsza jest ona sama czy też treść przekazywana werbalnie. Sama historia zagłady rodzaju ludzkiego ze strony pozaziemskiej formy życia opowiadana jest chwilami pełnym przejęcia, gdzie indziej mocno obojętnym, hipnotyzującym głosem. Jej przekaz i konkluzja nie jest może niczym nowym, jednak sposób przedstawienia anihilacji ziemskiej rasy panów jest niebywale ciekawy. Można bez wątpienia powiedzieć, iż wciąga niczym dobra, choć krótka, powieść science fiction. Co do samych dźwięków, to znajdziemy tu niemal osiemdziesięciominutowy soundtrack oparty na mrocznej elektronice. Gordon wymieszał ze sobą elementy noise, ambientu, mrocznego techno czy nawet industrial, tworząc w ten sposób niezwykle transową i wysoce absorbującą mieszankę. Ponownie, nie jest to muzyka odkrywająca nowe lądy, bo usłyszeć tu można wpływy takich zespołów jak choćby Lustmord, Skinny Puppy a nawet wibracje mogące przywoływać w myślach Depeche Mode (zwłaszcza w zamykającym całość „Part IX: The Nature of Vermin”), lecz sposób w jaki poszczególne składowe się tutaj wzajemnie uzupełniają, jak przemyślanie zostały do siebie dopasowane, jest wyjątkowo spójny i wyjątkowy. Wszystko toczy się na tym albumie raczej powoli, i idealnie oddaje charakter rozwijającej się historii. Płyta została co prawda podzielona na dziesięć rozdziałów, jednak słuchanie wyrwanych z kontekstu fragmentów uważam za bezcelowe. „The Edict of Elohim” to jedna wspólna całość, nierozerwalny monolit, który, odbierany z należną mu atencją, może sprawić, iż staniemy się w mrocznym śnie naocznymi świadkami tego, na co na dobrą sprawę ludzki gatunek sobie zasłużył. Hivemind dostarczają coś więcej niż tylko płytę z muzyką. Dostarczają niemal cielesne doświadczenie, naukę, morał. Może dla większości będzie on bez znaczenia albo wyda się banalny, i to właśnie dlatego przedstawiona na „The Edict of Elohim” wizja naszego końca zdaje się tak piękna, a nawet pożądana.

- jesusatan

 

 

Hivemind

"The Edict of Elohim"

Aesthetic Death 2022

 

Hivemind's debut album is the result of a five-year collaboration between Gordon Bicknell, formerly known from Esoteric, and Stuart Harris (Sect 37). The first one took care of the musical sphere, while the other gentleman created a sort of War of the Worlds-like epic poem for it. It has to be said that both have climbed to the heights of skill, for while listening to, albeit I'm not sure if that word reflects well the state of intercourse with this material, "The Edict of Elohim" I find it hard to decide whether the music itself or the content conveyed verbally is more important. The story of the annihilation of the human race by an extraterrestrial form of life is told at times with a full of passion, elsewhere with a heavily indifferent, mesmerizing voice. Its message and conclusion may not be anything new, but the way in which the extermination of Earth's race of lords is presented in a remarkably interesting way. One can say without a doubt that it draws you in like a good, albeit short, science fiction novel. As for the sounds themselves, we find here an almost eighty-minute soundtrack based on dark electronics. Gordon mixed together elements of noise, ambient, dark techno or even industrial, thus creating an extremely trance-like and highly absorbing mixture. Again, this is not music exploring new lands, as you can hear influences from bands like Lustmord, Skinny Puppy and even vibes that could evoke Depeche Mode connotations in your mind (especially in closing the album “Part IX: The Nature of Vermin”), but the way the individual components here complement each other, how thoughtfully they've been matched together, is exceptionally cohesive and unique. Everything goes rather slowly on this album, and perfectly reflects the nature of the unfolding story. Although the album is divided into ten chapters, I find it pointless to listen to the fragments out of context. "The Edict of Elohim" is one unified whole, an inseparable monolith, which, received with deserved attentiveness, can make us become eyewitnesses in a dark dream of what, for good measure, the human species has earned. Hivemind deliver more than just an album with music. They deliver an almost carnal experience, a lesson, a moral. Perhaps it will be meaningless or seem trivial to most, and that is why the vision of our end presented on "The Edict of Elohim" seems so beautiful and even desirable.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz