Avulsed
„Phoenix Cryptobiosis”
Xtreem Music 2025
Popatrzcie, kto to właśnie nagrał nowy album! Już
myślałem, że Avulsed ostatecznie gryzie glebę, a tu nagle, po niemal dekadzie,
pan Rotten i spółka serwują nam kolejne danie. Powiem szczerze, że zawsze
szanowałem ten zespół, mimo iż na półce mam jedynie debiut. Dlaczego? Bo to dla
mnie taki Cannibal Corpse, który po prostu nie trafił na podobna trampolinę.
Wielkim fanem Cannibali po „The Bleeding” nie jestem”, podobnie jak nie jestem
maniakiem Avulsed. Jednak zespoły te łączy niezaprzeczalnie jeden element wspólny.
Oba od dekad grają swoje, mają swój niepowtarzalny styl i nic nie jest w stanie
ich zatrzymać. Może faktorem odróżniającym Amerykanów od Avulsed jest fakt, iż
koncertują jak pojebani, a wiadomo, że przy takim trybie muzykowania wypada raz
na kilka lat coś zaserwować. Hiszpanie tej presji nie mają, więc tworzą sobie,
że tak powiem, „w wolnej chwili”. Oba te składy grają jednak nadal na wysokim
poziomie. Czy komercyjnym? Można polemizować. Ciężko bowiem, by
pięćdziesięciolatkowie plus silili się na jakieś wymyślne ekstremy. Grają swoje,
poruszając się w sumie w bezpiecznych rejonach. A że się powtarzają? Też można
snuć dysputy, ile w tym kalkulacji a ile szczerości. Przechodząc jednak
bezpośrednio do „Phoenix Cryptobiosis”… To kolejny album Avulsed, który jest esencją ich stylu. Klasyczny death metal,
bez jakichkolwiek znamion inności. Mnóstwo surowego mięsa pod postacią masywnych
riffów, kapka melodii, i ten sam, klasyczny wokal rzygający żółcią. No i
oczywiście perfekcyjne brzmienie, przy którym żaden szczegół nie ucieknie.
Klasycznie, Avulsed mieszają proste, chwilami kwadratowe akordy z zagraniami
bardziej technicznymi, nie stronią od zmian tempa, bo równie dobrze czuja się w
pełnym galopie jak i przystanku na fajka. Czuć w ten muzyce ten staroszkolny
vibe, ten groove, przy którym, jak to się mówi, „nóżka sama tupie”. Kompletnie
nic nie mam tym nagraniom do zarzucenia, poza… Chyba tym, że tego typu death
metal to dla mnie zabawa na max kilka okrążeń, a potem o niej zapominam. Nie
zmienia to faktu, że nowy krążek Avulsed bynajmniej nie zawiedzie starych fanów
zespołu. Ci dostaną dokładnie to, czego oczekują. Niech się zatem bawią, bo w
ogólnym rozrachunku to dobry materiał.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz