czwartek, 27 marca 2025

Recenzja Morbosatan „Morbo, Coca, Satan”

 

Morbosatan

„Morbo, Coca, Satan”

Ablaze Prod. 2025

Peruwiański Morbosatan gościł już na łamach Apo, zresztą niejednokrotnie. Sprawdza się jednak to, o czym gadałem w wywiadzie z chłopakami, kilka lat wstecz. W porównaniu, choćby z Chile, Peru to zadupie, a zespoły z tego kraju jakoś kompletnie nie mają siły przebicie na rynek europejski. No i chujowo, bo wspomniany Morbosatan nagrał kolejny krążek, a gdyby nie fakt, że utrzymuję jako taki kontakt z członkami zespołu, nigdy bym się o tym nie dowiedział. Pięć lat po wydaniu „Necro Perversion”, panowie z Limy plują albumem numer dwa. Materiał ten zawiera niemal pół godziny południowoamerykańskiego metalu na najwyższym poziomie. Co mnie najbardziej uderza, i co jednocześnie sprawia największą frajdę (bo o to chyba chodzi w muzyce), to jej staroszkolny prymitywizm. Kolesie potrafią w sposób ponadprzeciętnie logiczny łączyć ze sobą wpływy black, death i thrash metalu, tworząc mozaikę, która jest encyklopedycznym przykładem muzyki ze wspomnianego zakątka globu. Już sam wokal, jego stylistyka i barwa, to klasyk tamtych rejonów. Brzmienie beczek… Chwilami stukają niczym odwrócone wiadra po farbie, ponadto w sposób niezbyt wysublimowany, wręcz prostacki, a przynajmniej nie wychylający się ponad lata osiemdziesiąte, góra początek kolejnej dekady. Linie gitarowe to cios w twarz dla wszystkich, którzy oczekują chwytliwych melodii czy technicznych popisów. Tutaj króluje brutalny „fukk off” dla jakiegokolwiek mainstreamu i kultywowanie tradycji z lat minionych. Morbosatan nie przełamują żadnych barier, nie tworzą nowych trendów, kontynuują jedynie szkołę, która w przypadku ich najnowszego pełniaka kojarzy mi się najbardziej z debiutem Masacre. Dla mnie, jako maniaka tamtejszej spuścizny, jest to materiał przyprawiający o szybsze bicie serca, nawet jeśli nie jest on w żadnym stopniu kamieniem milowym. A jeśli zerkniecie na tytuły poszczególnych kawałków, a Szatana kochacie, to już wiecie, że te nagrania kierowane są także do was. Nie wiem czy album ten dostępny będzie u krajowych wydawców, ale warto się postarać, by znalazł się na waszej półce. Oczywiście o ile tego typu klimaty są w kręgu waszych zainteresowań. Sadico Satanaaaaaaas!

- jesusatan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz