Morbosatan
„Morbo,
Coca, Satan”
Ablaze
Prod. 2025
Peruwiański Morbosatan gościł już na łamach Apo,
zresztą niejednokrotnie. Sprawdza się jednak to, o czym gadałem w wywiadzie z
chłopakami, kilka lat wstecz. W porównaniu, choćby z Chile, Peru to zadupie, a
zespoły z tego kraju jakoś kompletnie nie mają siły przebicie na rynek
europejski. No i chujowo, bo wspomniany Morbosatan nagrał kolejny krążek, a gdyby
nie fakt, że utrzymuję jako taki kontakt z członkami zespołu, nigdy bym się o
tym nie dowiedział. Pięć lat po wydaniu „Necro Perversion”, panowie z Limy
plują albumem numer dwa. Materiał ten zawiera niemal pół godziny
południowoamerykańskiego metalu na najwyższym poziomie. Co mnie najbardziej
uderza, i co jednocześnie sprawia największą frajdę (bo o to chyba chodzi w muzyce),
to jej staroszkolny prymitywizm. Kolesie potrafią w sposób ponadprzeciętnie
logiczny łączyć ze sobą wpływy black, death i thrash metalu, tworząc mozaikę,
która jest encyklopedycznym przykładem muzyki ze wspomnianego zakątka globu.
Już sam wokal, jego stylistyka i barwa, to klasyk tamtych rejonów. Brzmienie
beczek… Chwilami stukają niczym odwrócone wiadra po farbie, ponadto w sposób
niezbyt wysublimowany, wręcz prostacki, a przynajmniej nie wychylający się
ponad lata osiemdziesiąte, góra początek kolejnej dekady. Linie gitarowe to
cios w twarz dla wszystkich, którzy oczekują chwytliwych melodii czy
technicznych popisów. Tutaj króluje brutalny „fukk off” dla jakiegokolwiek
mainstreamu i kultywowanie tradycji z lat minionych. Morbosatan nie przełamują
żadnych barier, nie tworzą nowych trendów, kontynuują jedynie szkołę, która w
przypadku ich najnowszego pełniaka kojarzy mi się najbardziej z debiutem
Masacre. Dla mnie, jako maniaka tamtejszej spuścizny, jest to materiał
przyprawiający o szybsze bicie serca, nawet jeśli nie jest on w żadnym stopniu
kamieniem milowym. A jeśli zerkniecie na tytuły poszczególnych kawałków, a
Szatana kochacie, to już wiecie, że te nagrania kierowane są także do was. Nie
wiem czy album ten dostępny będzie u krajowych wydawców, ale warto się
postarać, by znalazł się na waszej półce. Oczywiście o ile tego typu klimaty są
w kręgu waszych zainteresowań. Sadico Satanaaaaaaas!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz