Wolfenburg
„Poprzez
Mroki Przeszłości”
Werewolf
Promotion 2025
To
już trzeci album nagrany przez ten duet. Kontynuują na nim swoją mieszankę
norweszczyzny z polskością, bowiem w ich aranżacjach słychać zarówno
skandynawską posępność jak i nasz rodzimy patos. Zatem wiosna idzie, a
Wolfenburg gęsto śniegiem w oczy sypie. Robi to za pomocą mikstury złożonej z
klasycznego kostkowania i lodowatych tremolo, która płynie w zmiennym tempie i
skutecznie obniża temperaturę do znośnego minimum. Klimatyzatorem jest tutaj
siarczyście zimne brzmienie gitar, które nastrojone wysoko i twardo, boleśnie
odmrażają uszy i nos oraz kłują mrozem w policzki, że aż szczypie. Panowie
jadąc po norwesku kreują ponurą atmosferę, hipnotyzując na całego, ale i
d-beatami pobujać też nie zapominają. W pomiędzy dość zdecydowane akordy
wplatają sporo ojczyźnianego sznytu w postaci charakterystycznych dla naszego
kraju melodii, które zalatują romantyzmem i melancholią. Wolfenburg urozmaica
swoje kompozycje również tu i ówdzie pojawiającym się syntezatorowym podkładem,
imitacją chóralnych zaśpiewów czy dźwiękami gitary klasycznej. Wprowadza to do
muzyki tej kapeli znaczny pierwiastek pogaństwa i co za tym idzie przypomina o
słowiańskich korzeniach naszego narodu, których echa nierzadko słychać w naszym
black metalu. Ci dwaj muzycy po raz kolejny skomponowali tradycyjnego bleka,
uszytego przy użyciu chłodnych gitar, które zagęszcza z drugiego planu sekcja
rytmiczna, a nad wszystkim królują złowrogie wokale Nightwolf’a, który wypluwa
ze swojego gardła teksty w naszym języku. Produkcja jest surowa i częstuje ostrym
dźwiękiem, którego jak mniemam nie zdolni będą wytrzymać miłośnicy
cieplejszych, greckich klimatów. Wzorcowa fuzja dwóch ujęć black metalu, która
spodoba się każdemu maniakowi takiego grania. Prosto, kąśliwie i tam gdzie
trzeba atmosferycznie.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz