środa, 12 marca 2025

Recenzja Wolfenburg „Poprzez Mroki Przeszłości”

 

Wolfenburg

„Poprzez Mroki Przeszłości”

Werewolf Promotion 2025

 


To już trzeci album nagrany przez ten duet. Kontynuują na nim swoją mieszankę norweszczyzny z polskością, bowiem w ich aranżacjach słychać zarówno skandynawską posępność jak i nasz rodzimy patos. Zatem wiosna idzie, a Wolfenburg gęsto śniegiem w oczy sypie. Robi to za pomocą mikstury złożonej z klasycznego kostkowania i lodowatych tremolo, która płynie w zmiennym tempie i skutecznie obniża temperaturę do znośnego minimum. Klimatyzatorem jest tutaj siarczyście zimne brzmienie gitar, które nastrojone wysoko i twardo, boleśnie odmrażają uszy i nos oraz kłują mrozem w policzki, że aż szczypie. Panowie jadąc po norwesku kreują ponurą atmosferę, hipnotyzując na całego, ale i d-beatami pobujać też nie zapominają. W pomiędzy dość zdecydowane akordy wplatają sporo ojczyźnianego sznytu w postaci charakterystycznych dla naszego kraju melodii, które zalatują romantyzmem i melancholią. Wolfenburg urozmaica swoje kompozycje również tu i ówdzie pojawiającym się syntezatorowym podkładem, imitacją chóralnych zaśpiewów czy dźwiękami gitary klasycznej. Wprowadza to do muzyki tej kapeli znaczny pierwiastek pogaństwa i co za tym idzie przypomina o słowiańskich korzeniach naszego narodu, których echa nierzadko słychać w naszym black metalu. Ci dwaj muzycy po raz kolejny skomponowali tradycyjnego bleka, uszytego przy użyciu chłodnych gitar, które zagęszcza z drugiego planu sekcja rytmiczna, a nad wszystkim królują złowrogie wokale Nightwolf’a, który wypluwa ze swojego gardła teksty w naszym języku. Produkcja jest surowa i częstuje ostrym dźwiękiem, którego jak mniemam nie zdolni będą wytrzymać miłośnicy cieplejszych, greckich klimatów. Wzorcowa fuzja dwóch ujęć black metalu, która spodoba się każdemu maniakowi takiego grania. Prosto, kąśliwie i tam gdzie trzeba atmosferycznie.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz