czwartek, 27 marca 2025

Recenzja Cytotoxin „Biographyte”

 

Cytotoxin

„Biographyte”

Unique Leader Records 2025

Techniczny death metal grają już od piętnastu lat, a jego koncept oparli na awarii elektrowni jądrowej w Czarnobylu, która w 1986 roku skończyła się wybuchem reaktora. Ten najnowszy, piąty album Niemców zabiera słuchaczy w miejsce najbardziej dotknięte tą tragedią, czyli do miasta Prypeć i opowiada o losach jego mieszkańców, na których niespodziewanie spadł radioaktywny deszcz. Jak już zdążyli do tego swoich fanów przyzwyczaić, kwintet ten ubrał tą historię w brutalną kakofonię, na którą składają się potężnie ciężkie riffy, agresywne blasty oraz szereg wirtuozerskich popisów. Gęste gitary wspomagane są tu rzecz jasna przez masywną sekcję oraz bulgoczące growle Grimo, który z zaangażowaniem prowadzi narrację, snując opowieści o przerażających chwilach tuż po katastrofie. Decior w wykonaniu Cytotoxin pędzi żwawo przed siebie, ale jest i pełen nieoczekiwanych zmian tempa, rytmiki i sposobu na szarpanie strun. Przygniata do gleby mocarnymi zwolnieniami, zalewa lawinowymi atakami, które są niczym atomowy podmuch oraz robi spore kuku za pomocą spazmatycznych i uwierających narządy słuchowe zagrywek. To chwilami nieokiełznana muzyka, która jest niczym reakcja jądrowa do jakiej zachodzi w reaktorze. Poszczególne elementy każdego z utworów są tutaj jak rozszczepione jądra atomów, które z dużą prędkością uderzają o siebie. Cytotoxin umiejętnie panuje nad tym procesem, aby przechodził on w ustalonym porządku i nie wymknął się spod kontroli. Co prawda nie do końca im się to udaje, bo z tego dość modernistycznego death metalu sączy się sporo śmiertelnych izotopów, które rozsiewają skażenie promieniotwórcze. Tak więc przed przesłuchaniem tego krążka nie zapomnijcie o odpowiedniej odzieży i masce gazowej.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz