piątek, 14 marca 2025

Recenzja Jassa „The Path Of The Unspeakable Abyss (The Transmutation Of Blood And Fire)”

 

Jassa

„The Path Of The Unspeakable Abyss (The Transmutation Of Blood And Fire)”

Werewolf Promotion 2025

Tercet ten pochodzi z Rosji, a dokładnie z Obwodu Leningradzkiego, gdzie gra sobie od 2012 roku. Jassa na koncie ma już pięć płyt, a wyżej wymieniona jest najnowszym wydawnictwem tego zespołu i zawiera ponad pół godziny muzyki, którą można określić jako odrobinę posypany gruzem black-death metal. Nie wiem, jak lecą ich poprzednie krążki, ale „The Path Of The…” mnie nie zawiódł. To co obecnie wydają Rosjanie to posępny i hipnotyczny album, na którym prym wiodą zgrzytliwe gitary o doskonale wypośrodkowanym brzmieniu. Jednocześnie mięsiste i lodowate, kreślą ponure melodie o szamańskim charakterze. Riffy płyną w jednostajnym tempie, dość szybko tnąc powietrze. To gęsta mieszanka smołowatych akordów i lodowatych tremolo, która niesie ze sobą mroczną i rytualną muzę, wzmocnioną przez dudniącą sekcję oraz wokale, występujące tutaj w szerokiej gamie, bo tonacja czarcich wrzasków oraz śmiercionośnych growli rozkłada się w szeroki wachlarz. Głosy, które wyciskają ze swoich gardeł Erier i Vladimir doskonale wpasowują się w duszny i mistyczny metal jaki zarejestrowała na tym krążku Jassa. Transowy i gruboziarnisty bleczur, który transowością przypomina Burzum, a brzmieniem i zdecydowanym kostkowaniem, momentami wpadający w Mayhem z „De Mysteriis…”. Niesamowicie klimatyczny, klasyczny i w sumie bardziej black niż death metal. Mocno podszyty metafizyką i czarnoksięstwem, co udowadniają przystające do muzyki teksty. Jednocześnie gorący jak lawa i zimny jak Ocean Arktyczny. Mizantropijny i magiczny. Rosjanie nagrali bardzo dobry album, którego nierzeczywisty wymiar stanowią niesamowicie hipnotyczne riffy, podkreślone miejscami klawiszem. Musicie go mieć.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz