Cosmophage
„Sidereal Malignancy”
Blood Harvest / Me Saco Un Ojo 2025
Mimo iż “Sidereal Malignancy” jest pierwszym
wydawnictwem tego brazylijskiego zespołu, nie jest jednocześnie ich debiutem. Uprzednio,
zespół, w niemal identycznym składzie, wypuścił w świat dwutorową EP-ką pod
szyldem Utterance. Historia to jednak na tyle krótka, by nadal uważać
Cosmophage za świeżynkę. Jednak po tym, co nam Canarinhos na samym wejściu
prezentują, domyślam się, że dość szybko może być o nich głośno. Zapytam może
tak: znaleźliście już jakichś treściwych naśladowców wczesnego Blood
Incantation? Nie? No to już znaleźliście. Te dwadzieścia minut to konsekwentne
rozwijanie tematów z „Starspawn”, i to na naprawdę najwyższym poziomie.
Podobnie jak Amerykanie, Brazylijczycy czerpią bezpośrednio z niejednego
źródełka, czerpiąc zarówno z Florydy, jak i fińskich jezior, tudzież
podziwiając kunszt muzyczny pewnego zespołu z kraju słynącego z Niagary. Jeżeli
lubicie klasyczny death metal w jego brutalniejszej formie, ale jednocześnie
nie odpychają was dokonania Death ze środkowego okresu, lubicie dostać
bezpośrednio w ryj brutalnym riffem, ale czasem myślicie o wyrafinowanym
rzeźbionku po gryfie, to ten mini ma w sobie to wszystko, a nawet więcej.
Kompozycje na „Sidereal Malignancy” są tak różnorodne i bogate, że odkrywanie
wszystkich zawartych w nich pomysłach jednak chwilę zajmuje. Zwłaszcza kiedy
jakiś riff zaczyna wwiercać wam się w głowę, lecz nim przebije się przez kość czaszki,
majster zmienia wiertło i zaczyna przebijać się w innym miejscu. Nie wiem, do
jakiej szkoły Brazylijczycy chodzili, kto ich uczył „Smoke on the Water”, ale
musieli być cholernie pojętnymi uczniami. Bo aby naśladować taki Darkthrone, to
grać wystarczy na poziomie „basic”. Cosmophage natomiast w instrumenty umiom, i
swoim umiejętnościom dają upust na
omawianym minilongu. Aczkolwiek, od razu zaznaczam, bez zbędnego
onanizmu. O wokalach wspomnę jedynie, że spełniają swoją rolę jako bulgoczący
przewodnik po piekle, natomiast podkreślić muszę, że brzmienie tych nagrań to
jest petarda. Wszystko tutaj jest odpowiednio selektywne, by żaden szczegół nie
zanikał w tle, odpowiednio staroszkolne i w chuj ciężkie. Wszystkim tym
spuszczającym się nad ostatnim krążkiem Blood Incantation, materiał ten
powinien przypomnieć, jak zespół ten łączył w sobie wszystko co najlepsze w
death metalu, zanim popłynął w rejony „wizjonerskie”. Gdybym miał wybierać
pomiędzy „Sidereal Malignancy” a „ Absolute Elsewhere”, to zdecydowanie stawiam
na ten pierwszy tytuł. Sprawdzajcie koniecznie!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz