czwartek, 6 marca 2025

Recenzja Urn „Demon Steel”

 

Urn

 „Demon Steel”

Osmose Productions 2025

Na pewno ich znacie, bo ci Finowie powstali i grają już od 1994 roku. Co prawda debiut wydali dopiero siedem lat później i do dzisiaj razem z najnowszym albumem mają ich tylko sześć, ale chyba nazwa tej kapeli nie jest nikomu obca zresztą tak samo jak jej twórczość. Na „Demon Steel” po raz kolejny dostajemy energetyczną i niesamowicie nośną mieszankę black’a z thrash’em co w przypadku tego kwartetu gwarantuje dobrą zabawę. Przy słuchaniu muzyki Urn znów nie można się nudzić, bo klasyczne wpływy lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, ubrane w melodyjne riffy, chwytliwe solówki jak i wręcz przemiło bujające kostkowanie w stale zmieniającym się tempie, robi naprawdę dobrze. Panowie pomimo upływu lat nadal są w formie i cały czas grają coś na kształt mocno zaostrzonego i przydymionego Running Wild, co dało kolejny plon w postaci dziesięciu kawałków metalu, który zabiera słuchacza do piekła w heavy metalowym stylu. Ta swoista, gatunkowa hybryda, jakbyście nie wiedzieli, niesie ze sobą rytmiczne takty o różnorakiej agogice i intensywności, a ich epickość wyraźnie nawiązuje do wyżej wymienionych Niemców tyle, że jest wzmocniona przez zadziorne naleciałości na podobę Deströyer 666. Nic może nadzwyczajnego w kompozycjach Urn by nie było, ale ci fińscy muzycy dokładają do swoich aranżacji sporo szczególnej atmosfery, która tak jak u Running Wild pachnie morzem, tak tutaj zajeżdża smołą i kozimi odchodami. Cóż to ujęcie bardziej diabelskie niż marynistyczne i to właśnie zawsze wyróżniało ten zespół w tym przedziale muzycznym. Tak jak brzmi ostatnie wydawnictwo Finów, tak ja niczego nowego na temat ich metalu nie wymyślę, ponieważ licząc od pierwszego krążka „666 Megatons”, to od 24 lat niezmiennie napierdalają wchodzący jak w masło black-thrash, który boleśnie kąsa i cholernie kołysze. Być może, że Urn trochę animuszu stracili, lecz „Demon Steel” swą dziarską zawartością bez problemu nieboszczyka zbudzi. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to Łazarz.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz