sobota, 15 marca 2025

Recenzja Rotten Age „Funeral March”

 

Rotten Age

„Funeral March”

Werewolf Promotion 2025

Kurwa! Nie takiego black metalu spodziewałem się dostając od Werewolf Promotion płytkę do recenzji. Myślałem, że posłucham czegoś swojskiego, atmosferycznego czy pachnącego ogniskiem roznieconym przez słowiańskich wojów, którzy ubrani w swoje skarpety pieką nad nim jakąś, upolowaną w kniejach zwierzynę. Oczekiwałem także rozpuszczonych, blond włosów, mamiącej mnie swoim głosem Południcy, zanim podetnie moje gardło swoim sierpem, odgłosów dożynek czy też innych odpustowych chwytliwości. Tymczasem stanął przede mną sam Diabeł, dzierżący M-60 niczym John Rambo i zaczął z niego we mnie naparzać. Ci dwaj panowie z Nowego Targu na swojej najnowszej płycie nie pierdolą się w tańcu. Ich black metal nie zostawia jeńców. Rotten Age zapierdala tu ostro przed siebie jak dobrze naoliwiona maszyna wojenna, przywodząc skojarzenia z ujęciem szwedzkim tego gatunku, a zwłaszcza z szóstym, pamiętnym wydawnictwem Marduk. To szalone i nieustępliwe blasty w towarzystwie lodowatych i boleśnie kłujących tremolo, którym bitewny rytm podbija sekcja niskotonowa. Nie myślcie tylko, że na „Funeral March” króluje jedynie diaboliczny „Blitzkrieg”, bo duet ten potrafi także płynnie przejść w średnie tempa, spuszczając na tą wojenną zawieruchę mroczny całun. Nasi muzycy kreślą wtedy posępne i miarowe riffy, które mocno przypominają mi norweskie maniery, a konkretnie pachnie mi podczas tych fraz „Ravishing Grimness”, co w pełni słychać w trzecim „At The Burning Gates Of Paradise” i piątym „Internum Eternum”, zresztą te podobieństwa można wychwycić również w innych numerach tego albumu. Do wszystkiego Rotten Age dokładają trochę klasycznych zagrywek i rodzimych patentów na black metal, co wykreowało szybką, agresywną i klimatyczną muzykę, w której ze zmiennej agogiki oraz różnych form kostkowania wyłoniła się intensywnie niszcząca i mrożąca gędźba, o nieustannych zmianach akcji. Uderza nagle i z precyzją, aby ni stąd, ni zowąd, zwolnić i osnuć nas czarną draperią, wprowadzając trochę upiornej aury. Black metal o stanowczym charakterze, który podkreślają fantastycznie jadowite wokale, znanego z Kommandant i Ossilegium, Marcina Widela. Rotten Age tym krążkiem morduje więc wypada mi tylko go polecić. Pozycja obowiązkowa.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz