Nyktmyst
„Nyktmyst”
Iron Bonehead 2025
Nyktmyst
to nowa nazwa na holenderskiej scenie, a tworzą go dwaj panowie, którzy 21
marca wydadzą swój pięcioutworowy debiut, choć tak naprawdę zawiera on dwa
nastrojowe interludia i trzy kawałki utrzymane w black metalowym stylu drugiej
połowy lat dziewięćdziesiątych. Muzyka tego duetu doskonale pasuje do
wspomnianych, krótkich instrumentalnych przerywników, bo to delikatnie
melodyjny bleczur, zagrany na „przydymionych” gitarach, co nadało ich brzmieniu
dość aksamitnej barwy. Spomiędzy strunowego łojenia o gęstej strukturze
wypływają całkiem zimne tremolo, wpuszczając do tutejszych, odrobinę
przytłaczających akordów trochę chłodnego powietrza. Całość płynie w średnim
tempie, kreśląc epickie i zroszone czarną melancholią chwytliwości. Ich
posępność trafnie podkreślają ponure wokalizy oraz nisko dudniąca sekcja. Aby
uwypuklić refleksyjny charakter swoich kompozycji, Nyktmyst od czasu do czasu pauzuje
momentami przytłaczające riffowanie klasycznie brzmiącymi „separatorami”, po
których rusza z kopyta, żeby kontynuować swe smutne pieśni. Black metal w
wykonaniu Holendrów w pełni nawiązuje do drugiej fali gatunku, co wyraźnie
słychać w hipnotycznym kostkowaniu o depresyjnej i tęsknej aurze. Z tego
wydawnictwa wypływa sporo negatywnych emocji, które sprowadzają się do poczucia
bezsilności, rezygnacji i niechęci do świata. Dekadencka rogacizna, która w
żadnym razie nie ma nic wspólnego z ckliwością, ponieważ skomponowana jest z
pełną powagą, należną tej mrocznej sztuce z końca dwudziestego wieku. Atmosferyczny
black metal pełen majestatu, który również potrafi chwilami zerwać się do
agresywniejszego tonu i pogrozić pięścią. Jak dla mnie jest tu za spokojnie,
ale sprawdźcie, bo nic nie stracicie, a może zyskacie.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz