poniedziałek, 3 marca 2025

Recenzja Crawling Chaos „Wyrd”

 

Crawling Chaos

„Wyrd”

Time To Kill Records 2025

Istnieją już parę ładnych lat, bowiem powstali w 2003 roku na włoskiej ziemi. Od tamtego czasu, łącznie z „Wyrd”, dorobili się trzech albumów. Ten ostatni ukaże się pod koniec marca i z pewnością zadowoli maniaków melodyjnego groovy-death metalu. Będzie to dziesięć numerów energetycznego i umiejętnie skonstruowanego deta, który łatwo wpada w ucho, ale potrafi też momentami spowić świat mrokiem. Włosi prezentują dość inteligentnie i z lekkością skomponowaną muzę, w której oprócz wkręcających się jak w masło chwytliwości i wirtuozerskich solówek usłyszeć można sporo agresywnego kostkowania. Zapodane na mięsistych gitarach i wspomagane przez sekcję rytmiczną, generuje żwawą śmierć-metalową zawieruchę, po brzegi wypełnioną wściekłymi blastami, gniotącymi i klimatycznymi zwolnieniami i szybkimi, świdrującymi tremolo. Wszystko okraszone nieoczekiwanie pojawiającymi się znikąd ciekawymi zagrywkami, które urozmaicają już i tak tutejsze, gęste struktury. Muzyka Crawling Chaos niesie ze sobą sporo nowoczesnego vibe’u, który niewątpliwie spodoba się współczesnemu odbiorcy, a ci, którzy gustują w lżejszym death metalu, okraszonym technicznymi smaczkami w klasycznym stylu, które nie silą się na awangardowe wygibasy również łykną „Wyrd” bez popitki. Poza harmonijnym, ale i całkiem brutalnym graniem kwartet ten wprowadza do swych aranżacji także pierwiastek mistycyzmu, który obecny jest w melodiach i okresowo przytłaczających riffach. Tak więc najnowsza płyta od Crawling Chaos to nie do końca tylko mainstreamowy decior choć przebojowości odmówić mu nie da rady. Do słuchaczy wielbiących surowe produkcje raczej nie trafi, ale wielbiciele takich „cudów” jak na przykład Fleshgod Apocalypse czy Allegaeon wręcz powinni sięgnąć po ten krążek.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz