Wombbath
„Beyond the Abyss”
Pulverised Rec. 2025
Nie wiem, co mnie skusiło, że wziąłem się za odsłuch
najnowszej, siódmej już płyty Wombbath. Tym bardziej, że ich powrót zza grobu
uważałem od początku za pomyłkę, co zresztą dałem wyraz tekstem nawiązującym do
ich płyty sprzed pięciu lat, a konkretnie „Choirs of the Fallen”. W
międzyczasie Szwedzi wypuścili w świat jeszcze dwa duże albumy, ale, serio,
nawet nie chce mi się ich sprawdzać. Bo „Beyond the Abyss” to ciąg dalszy
męczenia buły i starań, by klapnięty korzeń ponownie zapłonął. Cóż, w tym
przypadku to i Viagra nie pomoże, a efekt sprzed lat trzydziestu to sobie
muzycy mogą co najwyżej odtworzyć na zasadzie „pamięciówki”. Do rzeczy zatem. Wiecie
jak smakują ziemniaki, których zapomniało się przy gotowaniu posolić? To nadal
ziemniaki, mają identyczną konsystencję i wygląd. Jednak ich konsumpcja nie
sprawia takiej samej przyjemności. Podobnie jest z nowym Wombbath. To nadal
szwedzki, klasyczny śmierć metal, jednak tak bezpłciowy i pozbawiony duszy, że
gdyby ta płyta wyszła w połowie lat dziewięćdziesiątych w identycznym
kształcie, to pewnikiem została by wyśmiana przez dziewięćdziesiąt dziewięć
procent maniaków. Chłopaki silą się na granie w starym stylu, jednak już lata
nie te, pomysłów brakuje, więc łatają tym co pod rękę wpadnie. A wpadają
„kserówki” z pożółkłych podręczników, i to kopie z kopii, w połączeniu z
elementami kompletnie do tego stylu nie pasującymi, jak choćby partie smyczkowe
czy klawiszowe „rozweselacze”. No bo jak inaczej nazwać nikomu do niczego
niepotrzebne plumkania, mające niby budować podniosły klimat, a tak naprawdę
będące typową „przeszkadzają”? Kompletnie beznadziejne są na tym krążku wokale.
Niby klasyczny rzyg, ale tak anemiczny, zakotwiczony w jednaj tonacji, zupełnie
nie wyrażający jakichkolwiek uczuć, powiedziałbym też że pozbawiony mocy, papka
dla pensjonariuszy domów seniora. Poza tym, mimo iż to klasyczne czterdzieści
minut, to ciągnie się ta płyta niczym makaron i potrafi solidnie zmęczyć i
demotywować do ponownego odsłuchu. Kurwa, ja naprawdę nie wiem, komu ona jest
potrzebna. A tym bardziej, dlaczego taka wytwórnia, jak, poważana mimo
wszystko, Pulverised Records, zdecydowała się tego bubla wypuścić. Totalna
porażka. Chcecie, to sprawdzajcie, dla mnie strata czasu.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz