Borgne
„Renaitre
De Ses Fanges”
Les
Acteurs De L’Ombre Productions 2025
Zapewne
fani black metalu w różnych jego odmianach znają tą kapelę, ponieważ istnieją
od 1998 roku, a „Renaitre De Ses Fanges” to już ich jedenasty album. Szwajcarzy
po raz kolejny nagrali płytę, która trwa ponad godzinę i „męczy” ucho,
częstując ośmioma, niemożliwie długimi numerami. Niosą one ze sobą, rzecz
jasna, industrialne ujęcie rogacizny, w którym, jeśli mnie słuch nie myli,
industrialna jest tylko perkusja i mechaniczno-ambientowe wstawki. No może
niektóre riffy również noszą znamiona tego gatunku, ale występują one tutaj
raczej w nikłym stopniu. Reszta to już mieszanka gęstych akordów i tremolo,
które płyną w zmiennych tempach i oscylują pomiędzy ponurymi i momentami dość
naiwnymi melodiami. W ich zwartej strukturze oraz miejscami awangardowych i
dysonansowych wycieczkach, można doszukać się podobieństw do black metalu
znanego ze sceny francuskiej, która ma tendencje do innowacyjności i czasami na
siłę, poszerzania horyzontów tudzież przekraczania granic. Pomimo dużego
przeładowania w muzyce Borgne różnymi elementami jak na przykład niemalże
wszędobylskimi klawiszowymi pasażami, które wraz z harmonijnym kostkowaniem
nadają tej produkcji symfonicznego sznytu, to nie da się ukryć, że najnowszy
krążek Szwajcarów jest dziełem monumentalnym. Wypełniony po brzegi elektroniką
różnej maści i bujnymi, gitarowymi teksturami, uderza niezwykłą atmosferą, z
której sączy się nie tylko mrok, ale okresowo odznacza się także pewną
eterycznością. W ogóle „Renaitre De Ses Fanges” to wydawnictwo pełne
kontrastów, na które składają się częste zmiany rytmu, sposobu na bicie strun,
różnorodna agogika i kolorystyka dźwięku. Do tego dołożyć oczywiście należy
syntezatorowe nuty, które tworzą przebogaty podkład dla pozostałych
instrumentów i występują tu w różnorodnych formach. Najnowsza propozycja od tej
dwójki artystów to miszmasz złożony z chropowatości, agresywności, ciężkich i
dusznych jak i tych melancholijnych chwil. Zadziwia umiejętnym połączeniem
poszczególnych elementów, które początkowo mogą wydawać się sklejone na siłę,
ale gdy da się tej płycie więcej czasu, to odkrycie porządku współbrzmienia
wszystkich obecnych tu form stylistycznych nie jest trudne. Upiorny i
intensywny album, który również w kontemplację wprowadzić potrafi. Jak dla mnie
nieco przydługi i zbyt nafaszerowany dosłownie wszystkim. Posępność ubrana w
barokowe szaty. Ocieka złotem, że aż mdli, ale sami sprawdźcie, ponieważ tak
czy siak warto się zapoznać.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz