piątek, 7 marca 2025

Recenzja This Gift Is A Curse „Heir”

 

This Gift Is A Curse

„Heir”

Season Of Mist 2025

To moje pierwsze zetknięcie z tymi pięcioma facetami i jestem z niego zadowolony, choć dostałem od nich niezły wpierdol. Pochodzą ze Sztokholmu i grają razem pod tą nazwą już od 2008 roku. Na dniach pojawi się ich czwarta płyta, na której znajduje się dziesięć numerów, stanowiących mieszankę sludge’u, hardcore’a i black metalu. No kurwa, myślałem, że już mnie nic nie zdziwi, ale to połączenie początkowo wywołało uśmiech na mojej twarzy, który wraz z każdą kolejną sekundą tego materiału coraz bardziejz niej znikał, bo jak się okazało Szwedzi trafili w punkt. Otwierający produkcję „Kingdom” to szalony i mechaniczny atak, od którego robi się gorąco. Bombardujące, gęste riffy powodują, że głowa płonie i całe szczęście, że w połowie tego wałka wyhamowują, przeistaczając się w hipnotyczny przerywnik z nastrojowymi dźwiękami gitary i antypatycznie recytowanymi słowami przy udziale Laury Morgan z Livmørd, aby nagle eksplodować w sludge’owy noise. Panowie kontynuują zniszczenie, płynnie przechodząc w „No Sun, Nor Moon”, będący mocno industrialno-black metalowym utworem, w którym znaczącą rolę odgrywają spazmatyczne, wysokotonowe zagrywki, które wypełzają z chaosu głównych tekstur. Kolejny, „Void Bringer” uspokaja nieco zawieruchę swym wolnym i jednostajnym rytmem, przywołując trochę rytualnej aury. To przestrzenna kompozycja o rozciągniętych akordach, które przelewają się jak bagienny muł. Następujący po nim „Death Maker” to w pierwszej części agresywny i lodowaty akt brutalności, który zapodany poprzez tremolando łączące się z core’owymi wpływami sprowadza sporo represji na zmysły, które łagodzi interludium „Passing”, ale tylko robi to tylko na dwie minuty, ponieważ zdecydowanie dysonansowy „Seers Of No Light” wgniata w glebę. Za pośrednictwem „Cosmic Voice” dostajemy trochę eksperymentalnego grania, które zamyka nas w kosmicznej pułapce, która przez siedem minut próbuje wpędzić w katatoniczny bezruch i wieczną apatię. Do rzeczywistości przywołuje „Vow Sayer” dzięki energicznej agogice i powracających, konwulsyjnych wtrętów uwiera, wżerając się między zwoje mózgowe. Dziewiąty „Old Space” to monumentalna i introspektywna podróż w najgłębsze zakamarki psychiki, a jego transowe melodie to czysta medytacja, która niestety nie uspokaja, gdyż jej brzmieniowy ogrom chce wydrzeć nam serce z piersi. This Gift Is A Curse kończy to wydawnictwo „Ascension”. Złożonym utworem, który momentami wyraźnie pobrzmiewa stylem Deathspell Omega i serwuje huśtawkę nastrojów niczym w chorobie dwubiegunowej. Płyta skomponowana w przemyślany sposób, celnie uderza w najczulsze punkty jej odbiorcy. Zarejestrowana czysto, ale nie pozbawiło to jej surowości, a fuzja wcześniej wymienionych gatunków, która ją stanowi dała wynik pełen energii. Intensywna, mroczna i metafizyczna muzyka, której nie sposób nie polecić. Black metal w rzadko spotykanej formie i gwarantujący silne przeżycie. Na długo pozostanie w Waszej pamięci. Wysoka rekomendacja z mojej strony.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz