niedziela, 9 marca 2025

Recenzja Osgraef „Reveries Of The Arcane Eye”

 

Osgraef

„Reveries Of The Arcane Eye”

Amor Fati 2025

Sądząc po zdjęciu, które tylko poza okładką i logiem zostało dołączone do tego materiału można jedynie stwierdzić, że jest to duet. Skąd? Nie wiadomo więc jak na razie trzeba zadowolić się wyłącznie muzyką jaka została skomponowana i zamieszczona na płycie „Reveries Of The Arcane Eye”, która jest debiutanckim wydawnictwem Osgraef, a warto to zrobić, bo to kawał dobrego black-death metalu. To coś z rodzaju tych gęstych rzeczy, które zdają się spowijać wszystko nieprzeniknioną czernią i zsyłają na słuchacza bezkresne zło. Niecne zamiary i poważne podejście do dźwięków, z których ci dwaj panowie składają swoje aranżacje, słychać już od pierwszych chwil obcowania z tym materiałem. To zwarty i smołowaty noise, pozbawiony jakichkolwiek znamion melodii. Zagrany na gruboziarnistych gitarach, wspomaganych przez ciężką sekcję rytmiczną i nieprzyjazne porykiwania wokalisty, które zostały miejscami podbite pogłosem, sprawia ponure wrażenie. Muzykę Osgraef stanowi połączenie szybkich, war-metalowych nawałnic z okultystycznymi akordami, płynącymi w średnich i wolnych tempach, które niekiedy podbite są przez chłodne syntezatory, a towarzyszący wszystkiemu nieokreślony szum wzmaga nierzeczywisty wymiar muzyki tego duetu. Black-death na tym krążku jest po prostu skrajnie mizantropijny i bezwzględny, a towarzysząca każdemu z utworów mistyczna atmosfera uwypukla jego bluźniercze cechy. Osgraef nie poprzestaje rzecz jasna tylko na brutalnym hałasie, który jedynie zmienia swój pęd, lecz również wplata w niego sporo złowrogo i dysonansowo brzmiących tremolo i dzikich solówek, co zagęszcza tkaną sieć do granic możliwości. Dodatkowo większość numerów zostało okraszonych upiornymi wprowadzeniami i zakończeniami, co winduje sataniczność „Reveries Of The Arcane Eye” pod sam sufit i wprowadza spory pierwiastek niepokoju. Coś mi tu śmierdzi, ponieważ mocno mi się wydaje, że ta dwójka muzyków jest dobrze znana na scenie, ale z niewyjaśnionych przyczyn i na ten czas ukrywa swoje inicjały, bowiem sprawność z jaką grają i precyzyjnie uderzający ich przekaz soniczny nie jest w żadnym razie dziełem przypadku. To doskonale przygotowana i działająca maszyna, która jest ukierunkowana na określony cel i go osiąga. Niezwykle diaboliczny krążek, z którego szerokim strumieniem wypływają kult diabła i trujące miazmaty. Świętokradzka inwokacja! Surowa i nieznosząca sprzeciwu. W tym roku, to chyba mój numer jeden. Rozglądajcie się 21 marca, bo nie możecie tego przegapić.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz