środa, 19 marca 2025

Recenzja Můra „Needle Cathedral”

 

Můra

„Needle Cathedral”

Caligari Rec. / Doomentia Rec. 2025

Coś nie spieszyli się Czesi z nagrywaniem kolejnego materiału. Jakby nie patrzeć, od czasu ich debiutanckiego demo, całkiem zresztą obiecującego, minęły dokładnie cztery lata. Jak to się jednak mówi, lepiej mniej, a konkretniej. „Needle Cathedral” to co prawda jedynie trzy nowe kawałki, razem jakieś dwadzieścia minut muzyki, mocno jednak skondensowanej. Nasi południowi sąsiedzi rozwijają swoją myśl pierwotną, czyli zalewanie słuchacza parującą lawą, przy zastosowaniu środków wcześniej już prezentowanych. Co nie znaczy, że identycznych jakościowo. Zacznijmy od tego, co stałe. Przede wszystkim niewiele zmieniło się pod  względem tempa i ciężaru, który to wali nam się na łeb niczym sufit przy bombardowaniu. Můra konsekwentnie stawiają bardziej na duszny klimat i przytłaczającą gęstość niż na wpadające w ucho melodie czy łatwe do zapamiętania riffy. Harmonie czeskie suną przed siebie niczym cmentarne ghoule, może i ślamazarnie, ale uparcie, pokonując wszelkie stające przed nimi przeszkody. Co Czesi do swojej muzyki dodali? Jakby więcej Ameryki. Przede wszystkim w otwierającym EP-kę numerze tytułowym, gdzie można lekko wyłapać nawet dwóch klasyków, których nazw wymieniał nie będę. A sami se sprawdźcie. Jest w tych nowych kawałkach też jakby więcej przestrzeni, choć cały czas i tak mocno zadymionej. Może to za sprawą nieco bardziej czytelnego brzmienia, które pozawala na wyłapanie wszelkich niuansów i nie pozwala im zatonąć w ścianie dźwięku. Nadal sporo tutaj oczywiście Australijskiego death/black metalu, którego Můra uczyli się od mistrzów, i który mimo wszystko nadal ich muzykę cechuje, jednak ilość elementów wybijających się poza ramy, kompletnie zaskakujących, jest zdecydowanie większa niż na „Doom Invocation and Narcotic Rituals”. I w tym temacie polecam odsłuch utwory ostatniego, czyli „Cascades of Skulls”. Słychać, że Můra przez te cztery lata nie próżnowali, a na pewno nie stanęli w miejscu czekając na oklaski. Ich nowe nagrania to krok w dobrym kierunku, bo w kierunku kształtowania własnego stylu, nie opartego wyłącznie na cytatach z klasyków. Ja ich będę nadal śledził, i mam nadzieję, że na kolejne piosenki nie będę musiał czekać tak długo jak na „Needle Cathedral”.

- jesusatan




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz