poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Recenzja Darkened „The Black Winter”

 

Darkened

„The Black Winter”

Edged Circle 2022

Jak nietrudno było przewidzieć, wydana trzy miesiące temu EP-ka „Mourn the Dying Light” stanowiła jedynie zapowiedź większego materiału Darkened. No i oto już w przyszłym miesiącu pojawi się drugi długograj tej międzynarodowej ekipy. „The Black Winter” to trzydzieści siedem minut w stylu, jaki zespół kultywuje od swojego początku, czyli masywnego death metalu. Death metalu przesiąkniętego na wskroś wzorcami głównie wyspiarskimi spod znaku Bolt Thrower czy Benediction. Zatem spodziewać się możemy głównie średniego tempa, potężnie bujających rytmów i sporej ilości nieprzesłodzonej melodii. Dziewięć kompozycji zamieszczonych na tym krążku nie zawiera absolutnie nic innowacyjnego. Znajdziemy w nich natomiast sporo fragmentów do pomachania czupryną, chwytliwych akordów i przygniatających zwolnień. Czyli wzór znany, sprawdzony lecz nadal sprawiający maniakom gatunku sporo radochy. Bo i faktycznie jest tu z czego czerpać satysfakcję. Taki walec jak Terminal Lucidity”, żeby sięgnąć po pierwszy przykład z brzegu, potrafi zarówno poderwać do zabawy jak i przygnieść mocarnie do gleby, początkowy riff z  „Fearful Quandary” jest niczym kafar spuszczany na łeb a następujący po nim fragment d-beatowy budzi niemal dosłowne skojarzenia z ekipą Brooksa i Ingrama. Z kolei pojawiające się dość gęsto, niczym rodzynki w dobrym serniku, partie solowe dobitnie udowadniają, iż muzycy na instrumentach grają nie od wczoraj. Na to wszystko nakładają się bardzo dokładnie dozowane partie klawiszowe, podkreślające mroczną atmosferę albumu. Jeżeli do tego dorzucimy jeszcze nie oszczędzający się, głęboki growl, to już chyba wszystko jasne. Albo może jeszcze nie do końca, bowiem nawet najlepsze kompozycje potrafią być zrujnowane przez zbyt sterylne, pozbawione duszy brzmienie. W tym przypadku na szczęście nie ma o tym mowy. Owszem, „The Black Winter” brzmi w miarę nowocześnie i czytelnie, lecz realizator dźwięku nie zapomniał pozostawić tu odrobiny brudu, sprawiającego, iż materiał ten spełnia wszelkie staroszkolne standardy. Zatem słabych punktów jest tu niewiele i tak naprawdę nie wpływają znacząco na odbiór całości. Dodam  więc jeszcze na koniec zaletę największą. Dwójka Darkened to ich najlepszy, najbardziej nośny materiał który udowadnia, że muzycy dotarli się, okrzepli i idą w dobrym kierunku. Tak trzymać panowie, bardzo dobra robota.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz