Darkened
„The Black Winter”
Edged Circle 2022
Jak nietrudno było przewidzieć, wydana trzy miesiące
temu EP-ka „Mourn the Dying Light” stanowiła jedynie zapowiedź większego
materiału Darkened. No i oto już w przyszłym miesiącu pojawi się drugi
długograj tej międzynarodowej ekipy. „The Black Winter” to trzydzieści siedem
minut w stylu, jaki zespół kultywuje od swojego początku, czyli masywnego death
metalu. Death metalu przesiąkniętego na wskroś wzorcami głównie wyspiarskimi
spod znaku Bolt Thrower czy Benediction. Zatem spodziewać się możemy głównie
średniego tempa, potężnie bujających rytmów i sporej ilości nieprzesłodzonej
melodii. Dziewięć kompozycji zamieszczonych na tym krążku nie zawiera
absolutnie nic innowacyjnego. Znajdziemy w nich natomiast sporo fragmentów do
pomachania czupryną, chwytliwych akordów i przygniatających zwolnień. Czyli
wzór znany, sprawdzony lecz nadal sprawiający maniakom gatunku sporo radochy.
Bo i faktycznie jest tu z czego czerpać satysfakcję. Taki walec jak Terminal
Lucidity”, żeby sięgnąć po pierwszy przykład z brzegu, potrafi zarówno poderwać
do zabawy jak i przygnieść mocarnie do gleby, początkowy riff z „Fearful Quandary” jest niczym kafar
spuszczany na łeb a następujący po nim fragment d-beatowy budzi niemal dosłowne
skojarzenia z ekipą Brooksa i Ingrama. Z kolei pojawiające się dość gęsto,
niczym rodzynki w dobrym serniku, partie solowe dobitnie udowadniają, iż muzycy
na instrumentach grają nie od wczoraj. Na to wszystko nakładają się bardzo
dokładnie dozowane partie klawiszowe, podkreślające mroczną atmosferę albumu.
Jeżeli do tego dorzucimy jeszcze nie oszczędzający się, głęboki growl, to już
chyba wszystko jasne. Albo może jeszcze nie do końca, bowiem nawet najlepsze
kompozycje potrafią być zrujnowane przez zbyt sterylne, pozbawione duszy
brzmienie. W tym przypadku na szczęście nie ma o tym mowy. Owszem, „The Black
Winter” brzmi w miarę nowocześnie i czytelnie, lecz realizator dźwięku nie
zapomniał pozostawić tu odrobiny brudu, sprawiającego, iż materiał ten spełnia wszelkie
staroszkolne standardy. Zatem słabych punktów jest tu niewiele i tak naprawdę
nie wpływają znacząco na odbiór całości. Dodam
więc jeszcze na koniec zaletę największą. Dwójka Darkened to ich
najlepszy, najbardziej nośny materiał który udowadnia, że muzycy dotarli się,
okrzepli i idą w dobrym kierunku. Tak trzymać panowie, bardzo dobra robota.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz