Morbid Cruelty
“Hołodomor”
Burning Coffin Records 2021
Tak
przyglądałem się nazwie i obczajałem czy znam horda czy to tylko złudzenie,
wynikające z zastosowania przez nich dwóch, dosyć popularnych w metalowym
światku słów ... No i wyszło, że jednak złudzenie i wcześniej się z nimi nie
zetknąłem. Zwłaszcza, że wydany w sierpniu ubiegłego roku krążek to debiut
poprzedzony TYLKO jednym demosem. Kiedy już doszłem (gdyż miałem blisko) o co
kaman z nazwą, to spojrzałem na tytuł, który na okładce zapisany jest cyrylicą
... Skrzywiłem się szpetnie ponieważ spodziewałem się, że zostanę poczęstowany
wschodnim blekiem ... czyli (w moim osobistym odczuciu) chujowym bałałąjkowym
folk blekiem, z którego napierdala siarczystym mrozem ... Na szczęście tak się
nie stało ... Po pierwsze dlatego, że Morbid Cruelty nie pochodzą zza naszej
wschodniej granicy (cyrylica to niezła zmyła). Po drugie, że pochodzą nie skąd
inąd ale ze samego Chile ... czyli z zagłębia klasycznego death metalu. A po
trzecie primo ultimo horda tworzą dwaj koleżkowie, którzy grają również miedzy
innymi w Atomic Aggressor oraz Perversor. Po krótkim intro, które skojarzyło mi
się ze wstępniakiem do "Pleasure To Kill", Morbid Cruelty zajebali mi
centralnego gonga w ryj. A był to gong pięścią wyposażoną w kastet z
klasycznego deciora ... I tak słucham se i słucham ... i se myślę i zastanawiam
... "skąd ja to kurwa znam?" ... A znam to doskonale ponieważ za
młodu zasłuchiwałem się w "Altars of Madness" ... znam to bo lubię
obie wcześniej wymienione kapele czyli Atomic Aggressor oraz Perversor ... Bo
nie owijając w bawełnę muza zawarta na "Hołodomor" to nic innego jak
wypadkowa twórczości obu tych hord. Podstawę stanowi szybki i bezkompromisowy
napierdol. Hasło "nie bierzemy jeńców!" przyświeca i towarzyszy im
cały czas. Prosta perka, może nieco płaska w brzmieniu, robi umpa umpa. Gitarry
rzeżą i prą do przodu lejąc na odlew. Czasem jeno zwolnią odrobinkę dla
zaczerpnięcia oddechu, by za chwilę dojebać do pieca. Do tego solóweczki w
stylu klasycznych przeszkadzajek i taki ... growloskrzek, który często robi
łeeeeeeee ... I jest siarczyście, ale nie od mrozu tylko od smrodu siary. Nic
nowego i odkrywczego, ale mnie rozjebało na kawałki i jeszcze się nie
poskładałem do kupy. Szczerze i gorąco polecam.
RBN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz