piątek, 1 kwietnia 2022

Recenzja Morbid Cruelty “Hołodomor”

 

Morbid Cruelty

“Hołodomor”

Burning Coffin Records 2021

Tak przyglądałem się nazwie i obczajałem czy znam horda czy to tylko złudzenie, wynikające z zastosowania przez nich dwóch, dosyć popularnych w metalowym światku słów ... No i wyszło, że jednak złudzenie i wcześniej się z nimi nie zetknąłem. Zwłaszcza, że wydany w sierpniu ubiegłego roku krążek to debiut poprzedzony TYLKO jednym demosem. Kiedy już doszłem (gdyż miałem blisko) o co kaman z nazwą, to spojrzałem na tytuł, który na okładce zapisany jest cyrylicą ... Skrzywiłem się szpetnie ponieważ spodziewałem się, że zostanę poczęstowany wschodnim blekiem ... czyli (w moim osobistym odczuciu) chujowym bałałąjkowym folk blekiem, z którego napierdala siarczystym mrozem ... Na szczęście tak się nie stało ... Po pierwsze dlatego, że Morbid Cruelty nie pochodzą zza naszej wschodniej granicy (cyrylica to niezła zmyła). Po drugie, że pochodzą nie skąd inąd ale ze samego Chile ... czyli z zagłębia klasycznego death metalu. A po trzecie primo ultimo horda tworzą dwaj koleżkowie, którzy grają również miedzy innymi w Atomic Aggressor oraz Perversor. Po krótkim intro, które skojarzyło mi się ze wstępniakiem do "Pleasure To Kill", Morbid Cruelty zajebali mi centralnego gonga w ryj. A był to gong pięścią wyposażoną w kastet z klasycznego deciora ... I tak słucham se i słucham ... i se myślę i zastanawiam ... "skąd ja to kurwa znam?" ... A znam to doskonale ponieważ za młodu zasłuchiwałem się w "Altars of Madness" ... znam to bo lubię obie wcześniej wymienione kapele czyli Atomic Aggressor oraz Perversor ... Bo nie owijając w bawełnę muza zawarta na "Hołodomor" to nic innego jak wypadkowa twórczości obu tych hord. Podstawę stanowi szybki i bezkompromisowy napierdol. Hasło "nie bierzemy jeńców!" przyświeca i towarzyszy im cały czas. Prosta perka, może nieco płaska w brzmieniu, robi umpa umpa. Gitarry rzeżą i prą do przodu lejąc na odlew. Czasem jeno zwolnią odrobinkę dla zaczerpnięcia oddechu, by za chwilę dojebać do pieca. Do tego solóweczki w stylu klasycznych przeszkadzajek i taki ... growloskrzek, który często robi łeeeeeeee ... I jest siarczyście, ale nie od mrozu tylko od smrodu siary. Nic nowego i odkrywczego, ale mnie rozjebało na kawałki i jeszcze się nie poskładałem do kupy. Szczerze i gorąco polecam.         

RBN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz