sobota, 30 kwietnia 2022

Recenzja Dauþuz / Rimruna / Schattenvald / Nemesis Sopor “Quintessenz”

 

Dauþuz / Rimruna / Schattenvald / Nemesis Sopor

“Quintessenz”

Schattenpfade / Sol Rec. 2020/21

Wspominałem kiedyś, że lubię splity. Często właśnie na tego rodzaju wydawnictwach można natknąć się przypadkowo na jakiś nowy, nieznany wcześniej band wart zainteresowania. Od klasycznych splitów jeszcze lepsze są 4-way-splity, i właśnie taki wrzuciłem sobie ostatniego wieczora na talerz. Mimo iż jest to materiał sprzed półtora roku, to dla większości jego współtwórców stanowi ostatnie dotychczas wydawnictwo w katalogu, stąd też chyba warto parę słów o nim wspomnieć. Na pierwszy ogień idzie Dauþuz z najkrótszym, choć i tak trwającym niemal dziesięć minut utworem „Erþæ”. Zespół ten przewinął się już, o ile się nie mylę, na łamach Apocalyptic Rites. Panowie grają dość tradycyjny, niezbyt wyszukany rodzaj czarnej sztuki, umiejętnie budując i utrzymując nastrojowy klimat kompozycji za pomocą zróżnicowanych wokali oraz wyważonego połączenia nordyckich tremolo z bardziej standardowymi harmoniami. Nietypowym jest jednak, iż panowie w swoich tekstach poruszają tematy związane z… górnictwem. Nie żeby mi to przeszkadzało, bo i tak chuja rozumiem z tego, co wykrzykują, jednak sam ten fakt stanowi pewnego rodzaju ciekawostkę. Rimruna prezentuje nam z kolei najdłuższą na składance kompozycję, trwającą równiutkie czternaście minut. I ten niecały kwadrans to na dobrą sprawę Rimruna w pigułce. Mamy tu zatem bardzo nastrojowe wprowadzenie, po którym wariacje na temat black metalu z lat dziewięćdziesiątych malowane są szarymi i niebieskimi kolorami z bardzo umiejętnym balansem pomiędzy lekko hipnotyzującymi tremolo, fragmentami akustycznymi i porywistymi zrywami. Zespół zdecydowanie inspiruje się szkołą północną, aczkolwiek robi to tak umiejętnie, iż nie sposób wskazać wprost bezpośrednich nazw, z których Niemcy czerpią natchnienie. Na pewno szorstkości tym dźwiękom dodają teksty śpiewane w języku narodowym twórców, choć poza zadziornością sporo tu także wyciszaczy, stanowiących zazwyczaj ciszę przed burzą. Słychać wyraźnie, że pomysłów zespołowi nie brakuje a wszelkie zmiany i przejścia wypływają z siebie naturalnie, w sposób niewymuszony. Kolejni na liście są Schattenvald ze swoją zdecydowanie surowszą wersją diabelskiej sztuki. Dzięki bardziej garażowemu brzmieniu, oraz pojawiającym się w tle delikatnym liniom klawiszowym można potencjalnego odbiorcę odesłać ze skojarzeniami w kierunku wczesnego Emperor. Tym bardziej, że maniera śpiewaka chwilami przypomina wczesnego Ihsahna. Nie brak w tym kawałku różnorodnych smaczków, nastrojowych zwolnień, przejść w punkowe d-beaty czy niespodziewanych zwrotów akcji, a przede wszystkim naprawdę szerokiego wachlarza ekspresji wokalnych. Słychać, że muzycy z blackmetalowego pieca sporo chleba już się najedli i układają te klocki nie od wczoraj. Na koniec prezentują się czterej gentlemani z Nemesis Sopor. Po delikatnym wprowadzeniu ich „Demiurg” nieco się rozpędza, ale podobnie jak Rimruna, panowie logicznie dozują napięcie, chwilami zwalniając i wlewając w swój utwór różne kombinacje, sięgające nawet inspiracji heavymetalowych (głównie przejawiających się w partiach solowych), choć przez chwilę nawet miałem skojarzenia z rodzimą Furią, a nawet Mgłą, gdy pod koniec pojawiło się bardzo miło bujające tremolo. Cholernie ciężko jest mi wydać wyrok, który z tych niemieckojęzycznych zespołów wypada  na tym splicie najlepiej, gdyż wszystkie z nich są „jakieś” i każdy z nich prezentuje bardzo solidny poziom. Dlatego też warto sięgnąć po „Quintessenz” a następnie może po wcześniejsze dokonania tych hord. Każda z nich jest bowiem warta uwagi.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz