piątek, 8 kwietnia 2022

Recenzja AUSSICHTSLOS „Einsicht”

 

AUSSICHTSLOS

„Einsicht”

Purity Through Fire 2021

Aussichtslos to austriacki zespół, który powstał w 2014 roku i przez siedem lat nie dorobił się żadnego wydawnictwa lub, czego nie możemy wykluczyć, nie było chętnych, aby oficjalnie wydać ich wypociny. Obstawiam jednak, że panowie walili po prostu w chuja, gdyż w dzisiejszych czasach samodzielne nagranie i wydanie swoich utworów choćby w formie cyfrowej nie nastręcza większych problemów. Jak było, wiedzą tylko oni, faktem jest, że jak wzięli się wreszcie do roboty, to wydali w zeszłym roku, mniej więcej w półrocznym odstępie czasowym dwa albumy długogrające. W tej recenzji zajmiemy się drugą, pełną płytą zespołu zatytułowaną „Einsicht”, która to we wrześniu 2021 ujrzała światło dzienne pod sztandarami Purity Through Fire. Muzycznie mamy tu do czynienia z rzetelnym, niezbyt skomplikowanym, surowym, ale dosyć melodyjnym, a chwilami powiedziałbym nawet, że tanecznym Black Metalem kierowanym raczej do zdeklarowanych fanów gatunku. Osiem zawartych na tym albumie wałków charakteryzuje się prostymi strukturami, chwytliwą rytmiką i skocznymi wręcz przygrywkami, więc „Einsicht” nie uciska jakoś specjalnie na łepetynę. Beczki napierdalają solidnie i stosunkowo mocno, bas podaje odpowiednie ilości dołów, klasyczne, agresywne, zadziorne, zaprawione zimnymi melodiami riffy zapraszają do wspólnej zabawy przy ognisku, a całość uzupełnia niemal histeryczny, emocjonalny scream gardłowego. Atmosfery, czy jakiegoś specjalnie mrocznego klimatu tu nie uświadczymy, że o bluźnierstwie, czy nienawiści nie wspomnę. Poszczególne wałki różnią się tylko nieznacznie, więc materiał ten jest siarczysty, jadowity i dosadny, ale jednak stosunkowo monotonny i dosyć przewidywalny. Brzmienie jest niejako dostosowane do zawartości muzycznej tego krążka. Dźwięk, jaki tu napotkamy, jest akuratnie surowy, chropowaty, mocny i w dużym stopniu selektywny, jednak większej szkody nie czyni. Dwa razy z rzędu udało mi się w całości jakoś przesłuchać tę produkcję. Trzeciego razu już jednak nie będzie, gdyż już ostatnim razem, tak od połowy tej płytki intensywny ziew męczył mnie okrutnie (o mało żuchwa mi z zawiasów nie wypadła). Ostatnio wyczytałem gdzieś, że przeciętność także można wynieść na wyższy poziom. Jeżeli rzeczywiście tak jest, to Aussichtslos… absolutnie tego nie zrobił, a ich drugi album długogrający, to przykład przeciętności tak przeciętnej, że wręcz aż niemożliwej do osiągnięcia.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz