Teufelsberg
„Ordre Du Diable”
Signal Rex 2022
Teufelsberg
to dość tajemnicza kapela. W zasadzie nic o nich nie wiadomo, poza tym, że
pochodzą z Polski. W 2020 roku wydali demo, a rok później pojawili się z
czterema kawałkami na splicie z portugalskim Minnesjord. Dzisiaj trzydziesty
kwietnia, a więc czeka nas noc św. Walpurgii. Lepszej zatem daty na wydanie
debiutu Teufelsberg, Signal Rex nie mógł znaleźć. Dzień to zaiste odpowiedni,
bo to co sączy się z głośników po włączeniu „Ordre Du Diable” powinno
przygrywać do dzikich tańców na każdym dzisiejszym sabacie. Po krótkim wstępie
gitary zaczynają szyć swój materiał. Robi się lodowato i mizantropijnie do
granic możliwości. Przypominający „Transilvanian Hunger” riff mknie przed
siebie, pokrywając wszystko wokół szronem. Darkthronowe podobieństwo jest tutaj
niezaprzeczalne, ale zanika w drugim kawałku, gdzie dźwięki płyną spokojniej,
hipnotyzując bez litości. Trzeci numer kontynuuje marszowy rytm, który
urozmaicają gitarowe motywy znane z Akolyth. Po równie dobrej czwórce i piątce,
w ostatnim utworze powraca analogia do wyżej wymienionych Norwegów, lecz nie
tylko, bowiem wkrada się tu troszkę skojarzeń z Mgłą. Nie chodzi jednak o
specyficzną grę Krakowian, a o charakter w jakim wokalista artykułuje słowa.
Nie są to jednak jedyne zbieżności z innymi przedstawicielami tego gatunku,
ponieważ całość zalatuje też nieznacznie Baxaxaxa. Cóż, to czym uraczył mnie
Teufelsberg, trudno wyrazić słowami, bo o tym czy daną muzykę można nazwać
black metalem, świadczą przede wszystkim emocje, jakie ona budzi. I tak jest
niewątpliwie w tym przypadku. Ostre gitary, pozbawione wyraźnej melodii i
nienawistne riffy, bezlitosna jednostajność, dyskretnie pojawiające się
syntezatory, które podbijają klimat, nadając rytualności. Wokal jest na
najwyższym poziomie i doskonale podkreśla wymowę albumu, a ona jest tylko jedna
– czyste zło jest wszechobecne. Tak! To jest właśnie black metal i to w jedynej
słusznej formie. Czystość gatunku została zachowana w stu procentach.
Zaangażowanie twórców niepodważalne. Podejście do tematu iście religijne,
albowiem ten styl grania, to przede wszystkim kult, a dopiero później muzyka.
Już czekam na kolejne nagrania.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz