poniedziałek, 4 kwietnia 2022

Recenzja Sign Of Evil „Psychodelic Death”

 

Sign Of Evil

„Psychodelic Death”

Edged Circle 2022

Sign Of Evil stał się duetem. Do Witchfucker’a dołączył niejaki Thoth i teraz we dwójkę będą kontynuować swoją psychodeliczną jazdę. W drugiej połowie maja obecnego roku pojawi się ich debiutancka płyta, będąca dalszym ciągiem tego, co usłyszeć można było na demówce. Zatem „Psychodelic Death”, to dwanaście utworów utrzymanych w speed / trashowych rytmach z delikatnie słyszalnym punkowym wpływem. Kawałki pędzą przed siebie jak szalone. Brudne gitary wygrywają chłoszczące riffy, katując uszy niemiłosiernie. W każdym kawałku pełno totalnie popierdolonych solówek i powykręcanych zagrywek. Dźwięki niemalże falują jak wyświetlany na siatkówce oka obraz po dużej dawce kwasu. Wszystko uzupełnia słoniowata perkusja, która wraz z basem zagęszcza tą szaleńczą jazdę. Wokalista za pomocą dwóch głosów wykrzykuje swe bluzgi. Jeden z nich to klasyczny trashowy wrzask zaś drugi, to bagienny rzyg, przypominający grindcorowy growl. Konglomerat tych elementów niesie ze sobą muzykę pełną energii oraz wściekłości. W pierwszym odczuciu kompozycje jawić się mogą jako zlepek przypadkowych dźwięków, z których każdy żyje własnym życiem, nie przejmując się zupełnie resztą. Nic bardziej mylnego, bo wystarczy łyknąć LSD i zaczyna banglać. Poszczególne akordy nagle do siebie pasują, tworząc schizofreniczną układankę. Nie należy też zapomnieć, że gdzieś tam zza rogu diabeł wystawia głowę i puszcza do nas oczko, wyciągając dłoń pełną kolorowych kryształków. Nie musi specjalnie zachęcać. Jak nie dorzucisz, to nie pojedziesz dalej, a przejażdżka jest przepyszna i musi trwać. Tak więc tych dwanaście krótkich piosenek, to istne szaleństwo, gdzie wpływy wczesnego Bathory i Venom łączą się z oryginalnymi pomysłami tych „chorych” Chilijczyków. Myślę, że byłaby to idealna ścieżka melodyczna, do jakiegoś nowego horroru Rob’a Zombie, bo przecież jego filmy są równie obłąkane. Musicie sprawdzić. Ciekawa i rąbnięta rzecz.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz