piątek, 8 kwietnia 2022

Recenzja TZOMPANTLI „Tlazcaltiliztli”

 

TZOMPANTLI

„Tlazcaltiliztli”

20 Buck Spin Records (2022)

Moda na jaskiniową, deathmetalową łupaninę trwa w najlepsze. Kalifornijskie trio Tzompantli jest tego kolejnym dowodem, a ich debiutancki pełniak „Tlazcaltiliztli” kolejną cegiełką tego podgatunku. Prawdę mówiąc nie wiem dlaczego włodarze 20 Buck Spin zdecydowali się na podpisanie umowy z ta formacją, gdyż ja nie słyszę w tym album absolutnie niczego co by wyróżniało tą kapelę na tle setek innych. Prymitywny death/doom oparty na grubo ciosanych, tępych riffach okraszonych bulgoczącym wokalem i dość szybkimi, ale jednostajnymi partiami perkusji są dla mnie tutaj zbyt ubogą i schematyczną formułą, aby przykuć moją uwagę na przestrzeni trwania tego wydawnictwa. Owszem, mamy tutaj kilka zmian tempa na zasadzie szybko/wolno, ale to wszystko jest tak oklepane i nudne, że z trudem dotrwałem do końca wydawnictwa. Zacząłem się zastanawiać czy to po prostu konwencja mi nie leży, czy najzwyczajniej jest to płyta jedna z wielu podobnych, niczym szczególnym nie wyróżniających się. I chyba oba argumenty tutaj mają rację bytu.  Tzompantli nie ujęło mnie niczym. Pewnie miłośnicy takiego grania posłuchają bez skrzywienia, ale trudno tez mi sobie wyobrazić powody do zachwytu wśród słuchaczy. Takie Cianide wydaje się być mistrzem finezji przy tych Kalifornijczykach i myślę, ze na ten moment nie ma potrzeby, żebym rozpisywał się bardziej.

 

                                                                                                                                             Harlequin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz