sobota, 9 kwietnia 2022

Recenzja Vanum „Legend”

 

Vanum

„Legend”

Eisenwald 2022

Ja nie mogę! Kolejni źli długowłosi z USA. Tym razem to Vanum, specjaliści od epickiego black metalu. W kwietniu powracają z trzecią płytą. Królują na niej nostalgiczne jak i również podniosłe melodie. Riffy płynnie przechodzą z jednego w drugi. Wyraźny i odpowiednio ciężki bas wspaniale współgra z raczej wysokim brzmieniem gitar, równoważąc całość, tak aby nie było zbyt krzykliwie. Dość nisko nastrojone bębny przypominają nieco te death metalowe, ale nie razi to zupełnie, a wręcz nadaje albumowi jeszcze większej monumentalności. Tempa nieustannie i bez wysiłku się zmieniają. W ogóle dźwięki w każdym z utworów są niesłychanie płynne, co powoduje, że najnowszą propozycję Amerykanów łyka się bez popitki. Muzycy niewątpliwie grać potrafią i od czasu do czasu uraczają nas niezłymi solówkami, a tremolo pojawiające się pod koniec ostatniego kawałka, to majstersztyk. Zapomniałbym o pojawiających się w tle klawiszowych pasażach, które wzmacniają epicki charakter tej muzyki. Produkcja w pierwszych momentach może wydawać się zbyt sterylna gdyż każdy z instrumentów jest doskonale słyszalny. Jednakże fonia jest delikatnie przybrudzona co nadaje jej odpowiedniego charakteru. Ten zespół będący połączeniem muzyków z Santa Fe i Nowego Jorku, choć nie przepadam za tego typu metalem, naprawdę daje radę. Z niezwykłą łatwością łączą różne i wyraźnie słyszalne wpływy. Pełno tu odniesień do późnego Bathory, melodyka jak również wokal nasuwa skojarzenia z grecką szkołą, a zwłaszcza z Rotting Christ. Wszystko oparte na heavy metalowym trzonie, tworzy super kombinację. Pomimo, że nie słucham takich rzeczy, to nie mogę nie docenić „Legend”. To bardzo miła w odbiorze muzyka i na pewno ma ona swoich fanów, którzy powinni po nią sięgnąć. Nie będą zawiedzeni.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz