czwartek, 14 kwietnia 2022

Recenzja Azaab „Summoning The Cataclysm”

 

Azaab

„Summoning The Cataclysm”

Maxima Music Pro / SatanathRecords 2022

Azaab to kapela z Islamabadu. Tak, tak, to w Pakistanie, dacie wiarę? Musicie, bo to fakt. Po nagraniu w przeszłości dwóch singli, nadeszła pora na teraźniejszość i wydają na świat swój debiut, udowadniając, iż Arabom też ze śmiercią jest do twarzy. Kurczę chyba wkradła się niepoprawność polityczna, a jebać! To co można na nim usłyszeć określić można jako do bólu tradycyjny death metal, ale zagrany z technicznym zacięciem. Dźwięk jest dość gęsty. Instrumenty jak przystało na ten typ muzyki, nastrojone są nisko, nadając utworom należytej ciężkości. Natychmiast przypomina mi się przełom lat 80. I 90., kiedy to takie granie było na porządku dziennym, a i nikt nie spodziewał się, co zaraz się stanie w Norwegii. Ale co tam, dzięki „Summoning The Cataclysm” nie można się nudzić. Struktura utworów jest dość zróżnicowana. Tempa oraz miażdżące riffy często się zmieniają. Ta dobrze naoliwiona maszyna działa bez zarzutu, wylewając na nas ołów. Ponadto w główną linię muzycy wplatają niezliczoną ilość solówek, brzmiących delikatnie wschodnio. Pełno też tutaj technicznych zagrywek, przełamujących troszeczkę brutalność każdego z kawałków. Wszystkiemu towarzyszy barbarzyński growl wokalisty, który w pierwszym odczuciu przypomina Glen’a Benton’a. Po kilku odsłuchach efekt ten zanika i przestaje się na to zwracać uwagę. W ogóle słuchając tego materiału można znaleźć wiele odnośników do tamtych lat. Trochę tu Morbid Angel, trochę Deicide i Vader, ale najbardziej może się to kojarzyć z Decapitated, bo przecież nie na darmo jedna z kompozycji, jest ich coverem. Album trwa około czterdziestu minut i raczej nie nudzi. Numery są agresywne, w których nie brakuje zwrotów akcji. Gniotą wytrwale niczym walec na amfetaminie. Dyskretne melodie mieszają się z bestialskimi dźwiękami, a wirtuozerskie zapędy muzyków, nie rażą, a świetnie urozmaicają całość. Brakuje mi tu tylko jakiegoś, choćby najmniejszego pierwiastka zła. Trochę to suche i bez klimatu, ale nic to! Jeśli lubicie dobrze wyprodukowany i mainstreamowy death metal, to sięgnijcie po ten materiał. Gwarantuje, że ten wehikuł czasu zabierze Was w przeszłość i całkiem srogo Wami pozamiata.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz