poniedziałek, 18 kwietnia 2022

Recenzja / A review of Malthusian / Suffering Hour “Time's Withering Shadow”

 - FOR ENGLISH SCROLL DOWN -


Malthusian / Suffering Hour

“Time's Withering Shadow”

Invictus Prod. 2022

Bohaterów tego splitu poznałem osobiście przy okazji koncertu w Warszawie, niecałe trzy lata temu, na który to przyszło dosłownie kilkanaście osób. Panowie chyba zakolegowali się dość mocno podczas ówczesnej trasy, bo postanowili wypuścić wspólnie materiał pod banderą Invictus Records. Żeby się streszczać, od razu powiem, że zawartość tego splitu jest we wszech miar fenomenalna. Malthusian swój styl, oparty na smole i grubym gruzie wykształcił już na debiutanckiej EP-ce, a dwa numery zawarte na „Time’s Withering Shadow” są konsekwentnym jego rozwijaniem. Rzadko który z młodych zespołów potrafi w tak kompletny sposób łączyć ze sobą elementy oldskulowego grania z odrobiną nowoczesności. Pierwszy z dwóch, trwających koło dziesięciu minut każdy, utworów to płynny deathmetalowy ołów mieniący się wszelkimi odcieniami srebra i szarości. Poza niespiesznymi, przytłaczającymi akordami znajdziemy tu kapkę dysonansów, zdecydowanych przyspieszeń i przejść w klimaty niemal doomowe oraz różnego rodzaju wariacji wokalnych. Z kolei „Delirium” to utwór zdecydowanie wolniejszy, bardziej nastrojowy, z ambientowo noise’owym wstępem i akustycznym fragmentem w środku, wciągający pomału, niczym wąż połykający i powolnie trawiący swoją ofiarę. I koniecznie wspomnieć należy również o niezwykle chorobliwych wokalach, które potrafią tu wywołać gęsią skórkę. Malthusian ewidentnie nadal starają się penetrował ścieżki dotychczas przez nich nieuczęszczane i czynią to w wyjątkowo intrygujący sposób, bo te dwie kompozycje to dla mnie, mając świadomość wartości poprzednich wydawnictw, chyba najlepsze co zespół dotychczas nagrał. Druga połowa „Time’s Withering Shadow” to już Amerykanie. Suffering Hour, mimo iż to przecież młodzi kolesie, niejeden zespół już swoją twórczością zainspirowali. Ich dwie autorskie piosenki na tym splicie dość mocno zaskakują i udowadniają, że panowie nie obawiają się żadnych wyzwań i nie oglądają na ogólnopanujące trendy. Tym razem do doskonale rozpoznawalnego stylu, będącego pomostem między staroszkolnym i nowoczesnym, dysonansowym death / black metalem, niezwykle hipnotyzującym i wciągającym, dorzucili elementy, których nikt się chyba nie spodziewał. Kto powiedział, że w takie granie nie można wcisnąć szczypty muzyki country dodatkowo przyprawionej flamenco? I większy opad kopary powoduje nie fakt, iż właśnie tymi kompletnie odmiennymi inspiracjami panowie się posłużyli, ale sposób w jaki wkomponowali to w całość. Szesnaście minut Suffering Hour na tym wydawnictwie to prawdziwy majstersztyk, muzyka autorska, oryginalna i cholernie inspirująca. Na dokładkę dostajemy jeszcze cover jakiegoś Mighty Sphincer, i szczerze mówiąc nie do końca pasuje mi on do całości, dlatego cieszę się, iż jest na końcu, bo go najzwyczajniej pomijam. Nie wiem, może to jakiś ichni kult, ale mi się ten numer po prostu nie podoba, i tyle. Pomijając go jednak, powyższy split to  krótka, bo krótka, ale prezentacja dwóch znanych już w określonych kręgach zespołów w formie, która wyższa, zdawać by się mogło, być nie może. Widząc jednak postępujący rozwój zarówno Irlandczyków jak i Amerykanów, pewien jestem, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Rewelacyjny materiał!

- jesusatan

  

Malthusian / Suffering Hour

"Time's Withering Shadow"

Invictus Prod. 2022

 

I met the characters of this split personally during a concert in Warsaw, less than three years ago, which was attended by literally a dozen people. The gentlemen probably got acquainted quite strongly during the tour at that time, because they decided to release the shared material together under the Invictus Records banner. To summarize, let me say right away that the content of this split album is absolutely phenomenal. Malthusian have already developed their style, based on tar and thick rubble, on the debut EP, and the two tracks on "Time's Withering Shadow" are its consistent development. Rarely any of the young bands can so completely combine the olschool elements  with a bit of modernity. The first of the two tracks, both about ten minutes long, is liquid deathmetal lead sparkling with all shades of silver and gray. In addition to unhurried, overwhelming chords, we find here a bit of dissonance, decisive accelerations and transitions into almost doom-like climate, and all of it with various types of vocal variations. On the other hand, "Delirium" is a much slower, more atmospheric piece, with an noise / ambient introduction and an acoustic part in the middle, patirntly mesmerizing and engaging, like a snake swallowing and slowly digesting its victim. And it is also necessary to mention the extremely morbid vocals, which can cause goose bumps. Malthusian are evidently still trying to penetrate paths not used by them before and they do it in an extremely intriguing way, because these two compositions are for me, being aware of the value of the previous releases, probably the best that the band has recorded so far. The other half of "Time's Withering Shadow" are the Americans. Suffering Hour, despite the fact that they are young guys, have already inspired many bands with their work. Their two original songs on this split album are quite surprising and prove that the gentlemen are not afraid of any challenges and do not pay attention to the general trends. This time, to the perfectly recognizable style, which is akind of bridge between old school and modern, dissonant death / black metal, extremely mesmerizing and engaging, they added elements that no one would expect. Who said that you can't squeeze a pinch of country music spiced with flamenco into this kind of metal? And the greater shock is caused not by the fact that these completely different inspirations were used by the guys, but by the way  they incorporated it into the whole. Sixteen minutes by Suffering Hour on this release is a real masterpiece, original and damn inspiring music. At the end we also get the cover song of some Mighty Sphincer, and frankly speaking, it doesn't quite fit the whole thing, so I'm glad it's at the end, because I just skip it. I don't know, maybe it's a kind of cult of theirs, but I just simply don't like this track. Apart from it, however, the above split is a short, because short it is, presentation of the two bands already known in certain circles in a form which, it would seem, cannot be higher. However, seeing as the Irish and Americans continue to develope, I'm sure they haven't said the last word yet. Sensational material!

- jesusatan

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz