czwartek, 14 kwietnia 2022

Recenzja MUTILATRED “Determined To Rot”

 

MUTILATRED

“Determined To Rot”

Redefining Darkness Records (2022)

Nie miałem do tej pory do czynienia z twórczością pochodzącego z Toledo w Ohio Mutilatred. Ne wiedząc czego się spodziewać podszedłem do „Determined To Rot” bez większych oczekiwań, a moja błoga niewiedza (poza tym, że panowie grają death metal) została nagrodzona satysfakcją. Drugi krążek Amerykanów okazał się porcją bardzo konkretnego wpierdolu, w wydaniu raczej niemodnym w ostatnich latach. Muzycy Mutilatred hołdują raczej bardziej brutalnemu obliczu tego gatunku, ale tym w wersji dalekiej od klinicznego brzmienia i triggerowanej perkusji. Kłaniają się tutaj raczej dokonania nowojorskiej scen spod znaku Pyrexii czy nawet sceny chicagowskiej – nieco bardziej siłowej i grubo ciosanej. Żaden to zarzut oczywiście. „Detemined To Rot” to niespełna 40 minut intensywnej, ciężkiej muzyki, gęsto łupanej, opartej raczej na prostych motywach, które nie szukają technicznej finezji, ani przesadnego groovu. Spod masywnej ściany dźwięku raz po raz wydobywają się schematy, w których można doszukać się inspiracji Morbid Angel czy Cannibal Corpse, które skutecznie chronią twórczość Mutilatred przed monotonią czy jednostajnością. Potężny growling, selektywne, ale dalekie od sterylności brzmienie, a przede wszystkim fakt, że grupa umiejętnie inspiruje się wieloma pomniejszymi niszami metalu śmierci przekłada się na jakość całości. „Determined To Rot” choć dalekie od wybitności świadczy o muzycznej świadomości tego kwartetu. To, że Mutilatred ze swoją muzyką stoją w pajęczym rozkroku pomiędzy slamem, brutalnym death metalem i jego bardziej klasycznym obliczem i umiejętnie to splotło 13 zwięzłych, dość jednorodnych kompozycji zaowocowało materiałem bezpretensjonalnym, do którego niespecjalnie można się przyczepić, po prostu dobrym. I tak też go odbieram. Na półce go nie postawie, nie wiem, czy będę do niego wracał w dalszej przyszłości, ale na te kilka kolejnych okrążeń przysiądę z niekłamaną przyjemnością.

 

                                                                                                                                             Harlequin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz