poniedziałek, 2 maja 2022

Recenzja OBSCENE „… From Dead Horizon To Dead Horizon”

 

OBSCENE

„… From Dead Horizon To Dead Horizon”

Blood Harvest Records (2022)

Podziwiam współczesne, deathmetalowe zespoły, które potrafią odnaleźć swój własny sznyt. Do takich zespołów należy niewątpliwie pochodzący z Indiany kwartet Obscene. I o ile debiutancki „The Inhabitable Dark” nie skradł mojego serca to trudno było nie zauważyć tego, że grupa ma kilka atrybutów, które wyróżniają ją na scenie. „… From Dead Horizon To Dead Horizon” choć drastycznych zmian stylistycznych nie przynosi to na tyle rozwija zaprezentowaną na debiucie formułę, że zignorowanie Obscene byłoby grzechem. Grupa operuje raczej prostym metalem śmierci, w którym odnajdziemy całą masę haków, punktów zaczepienia i chwytliwych momentów. Poszczególne utwory oparte są na 2-3 chwytliwych motywach, które potrafią wryć się w pamięć. Atut to niewątpliwy, zważywszy, że całe ogrom współczesnych grajków raczej serwuje pojedyncze fajne motywy w morzu riffowego gruzu, szumu i bulgotu. Tutaj jest zdecydowanie bardziej klasycznie, z poszanowaniem pomysłu. Obscene opiera swój deathmetal na szybkich, thrashujących riffach, szybkim tempie łamanym przez raz po raz wyłaniające się gitarowo-perkusyjne kanonady. Gdyby taki Baphomet (ten z Buffalo), Banished, czy nawet Obituary operowali w bardziej thrashowych rejestrach to można by mówić o wstępnym wyobrażeniu tego co gra Obscene. Nad całością unosi się wybitnie charakterystyczny growling Kyle’a Shaw’a, który jest gdzieś  na pograniczu skowytu. W porównaniu do debiutanckiego krążka więcej tu luzu, żonglowania tempem, pomimo faktu, że całość sprowadzona jest do dość hermetycznej formuły. Mniej tu prostych, dosadnych riffów, a więcej wplatania thrashowej, acz bezpośredniej dynamiki.

Brzmienie płyty również jest nienaganne, podkreślające jej agresywny i chwytliwy charakter. Podoba mi się konsekwencja z jaką muzycy Obscene uszlachetniają i urozmaicają swój pomysł na grania. Robią to cholernie skutecznie i choć życzyłbym sobie, żeby jeszcze odważniej poszli ze swoimi pomysłami to i tak „… From Dead Horizon To Dead Horizon” jest płyta na tyle dobra i charakterystyczną, że warto poświęcić jej trochę czasu. Szczerze zachęcam.

                                                                                                                                  

                                                                                                                                             Harlequin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz