wtorek, 10 maja 2022

Recenzja Wampyrinacht „Night Of The Desecration”

 

Wampyrinacht

„Night Of The Desecration”

Iron Bonehead 2022

W drugiej połowie maja ukaże się na rynku kolejna propozycja, podobno znanego i lubianego Wampyrinacht. Jakby ktoś nie wiedział, to ci panowie pochodzą z Aten i grają black metal, oczywiście jego grecką odmianę. Jeżeli chodzi o kwestie czysto muzyczne, to do „Night Of The Desecration” nie można się przyczepić. Technicznie jest w porządku. Mamy tu odpowiednie brzmienie, niezgorsze tempa i wokale. Nie można także zarzucić muzykom, że grać nie potrafią, bo umieją całkiem nieźle. Słuchając ich najnowszej płyty raczej nudzić się nie można. Ilość riffów, zmian prędkości jest znaczna. Nie brakuje także różnych dość pomysłowych zagrywek, ciekawych solówek, a jakieś keyboardy również słychać. Rozłożenie wokali na dwa głosy, które prowadzą ze sobą swoisty dialog niewątpliwie klimatu dodaje, a i kobiece zaśpiewy są tu na miejscu. Utwory roztaczają specyficzną helleńską atmosferę, tak dobrze znaną dzięki innym przedstawicielom tamtejszej sceny. Jednakże w tym przypadku wpływy heavy metalowe są nader wyraźne i to na tym trzonie Grecy oparli najnowszą produkcję. Słyszalne są również thrashowe schematy, chociażby w postaci gitarowych zrywów, czy przy przejściach z jednego riffu w drugi. Niestety diabeł tkwi w szczegółach. Pomimo fajnej konstrukcji utworów, umiejętnej gry jak i pomysłowości, nowa propozycja Wampyrinacht wypada blado. Próba nadania epickości materiałowi trąci kiczem. Alter ego blackowego wrzasku, to jakaś kpina. Charakter typowy dla tego typu sztuki zatracony. Ja rozumiem, że wampiryczne klimaty i tak dalej, ale do cholery jakieś zło i nienawiść muszą być wyczuwalne, a nie tylko tania melancholia. Na domiar złego wyprodukowano to chyba w jakimś laboratorium i zdaje mi się przy użyciu automatu perkusyjnego, choć głowy nie dam. Cóż taki tam ładniutki niby black metal dla tych, co brzydoty się boją, a i niecnych poudawać lubią.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz