poniedziałek, 23 maja 2022

Recenzja Lunar Chalice „Trascendentia: The Shadow Pilgrimage”

 

Lunar Chalice

„Trascendentia: The Shadow Pilgrimage”

Iron Bonehead 2022

„Księżycowy Kielich” jest dość niedawno powstałym tworem, bo datującym na rok 2019. Ma za to już na swoim koncie kilka nagrań w postaci dema i dwóch epek. Tworzą go panowie dość znani na niemieckiej scenie, gdyż poza Lunar Chalice, udzielają się, bądź udzielali, w wielu innych teutońskich kapelach. Niebawem, ponieważ już w czerwcu, światło ujrzy ich debiutancki krążek. „Trascendentia: The Shadow Pilgrimage” to osiem numerów utrzymanych w black metalowym tonie. Po krótkim i całkiem mrocznym intro wchodzą czyściuteńko brzmiące gitary, które przez całą płytę generować będą mieszankę wolnych, średnich oraz szybkich temp. Poza przejściami jednego riffu w drugi, dźwięki płyną jednostajnie, hipnotyzując nieco, a pojawiające się od czasu do czasu tremolo, wzbudza delikatny powiew chłodu. Pojawiające się, gdzieniegdzie syntezatory nadają podniosłego i wręcz sakralnego charakteru. Klimat ten wzmacniają dodatkowo mieszające się z diabelskim charkotem, czyste wokale, przypominające mnisze zaśpiewy. Podsumowując, dzięki najnowszej produkcji Niemców dostajemy kontynuację tego, co rozpoczęli na poprzednich wydawnictwach, czyli współczesny black metal, będący kombinacją tradycyjnego czarciego muzykowania z nowoczesnymi wpływami, z którego niestety nie wynika nic. Jest do bólu zwyczajnie, przewidywalnie i najzwyczajniej nudno. Zero agresji, zamiast zimy lato, a wspomniany modlitewny sznyt jakby sztuczny. Żałuję, ale jestem zmuszony zaliczyć Lunar Chalice do drugiej, a może nawet trzeciej ligi, która to nie dosyć, że nic nadzwyczajnego nie wnosi do gatunku, to na domiar złego jest tak przeciętna, że aż mdli. Zapoznać się i zapomnieć. Tyle w temacie.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz