Written In Torment
„Black Command”
Purity Through Fire 2022
Już
po raz czwarty brytyjski specjalista od epickiego black metalu Leviathan,
wszedł do studia, aby nagrać swoje najnowsze dzieło. Tym razem, podobnie jak
poprzednio, zaprosił do współpracy byłego perkusistę My Dying Bride Storm’a
oraz niejakiego Prometheusa, który wspomógł ten projekt swoją umiejętnością gry
na gitarze i klawiszach. Chłopaki się postarali i wypuścili na świat przemiły
black metalik. „Black Command” to czterdzieści minut melodyjnego muzykowania,
przypominającego nieco dokonania takich grup jak późniejszy Emperor, Abyssos
czy też Throne Of Ahaz. Na co dzień nie sięgam po tego typu twórczość, co
więcej jest ona dla mnie zupełnie niestrawna, ale hołd dla fachowości Anglików
oddać muszę. Tych sześć świeżutkich kompozycji jest przepełnionych dobrym
technicznie graniem, gdzie poza główną linią gitar, dostajemy także mnóstwo
ozdobników, a także wysmakowanych, wręcz klasycznych solówek. Dźwięki płyną
raczej szybko, od czasu do czasu przechodząc w nastrojowe zwolnienia, podczas
których muzycy czarują akustycznymi wstawkami, którym bliżej do heavy niż black
metalu. W ogóle poprzez zastosowanie dość rozbudowanych melodii, które dryfują
w towarzystwie niezaprzeczalnie filmowych klawiszy, całość raczej odbiega od
czarciej metodologii, kierując się w stronę, nazywając po prostu ten typ
kreacji epickim metalem, który z powodzeniem mógłby posłużyć jako ścieżka
dźwiękowa do niejednego filmu. Atmosfera utworów ocieka podniosłością,
królewskim blichtrem, a nawet lirycznym romantyzmem, który będąc słodszym od
waty cukrowej, przyprawia o mdłości. Nawet momentami histeryczne, diabelskie
wrzaski wokalisty nie są w stanie przyprawić aktualnej produkcji Written In
Torment, czymś co można by nazwać jako „black”. Niemniej jednak Brytole grać umieją,
a ich dość zróżnicowane numery zainteresować potrafią więc swoich zwolenników
znajdą.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz