czwartek, 26 maja 2022

Recenzja Written In Torment „Black Command”

 

Written In Torment

„Black Command”

Purity Through Fire 2022

Już po raz czwarty brytyjski specjalista od epickiego black metalu Leviathan, wszedł do studia, aby nagrać swoje najnowsze dzieło. Tym razem, podobnie jak poprzednio, zaprosił do współpracy byłego perkusistę My Dying Bride Storm’a oraz niejakiego Prometheusa, który wspomógł ten projekt swoją umiejętnością gry na gitarze i klawiszach. Chłopaki się postarali i wypuścili na świat przemiły black metalik. „Black Command” to czterdzieści minut melodyjnego muzykowania, przypominającego nieco dokonania takich grup jak późniejszy Emperor, Abyssos czy też Throne Of Ahaz. Na co dzień nie sięgam po tego typu twórczość, co więcej jest ona dla mnie zupełnie niestrawna, ale hołd dla fachowości Anglików oddać muszę. Tych sześć świeżutkich kompozycji jest przepełnionych dobrym technicznie graniem, gdzie poza główną linią gitar, dostajemy także mnóstwo ozdobników, a także wysmakowanych, wręcz klasycznych solówek. Dźwięki płyną raczej szybko, od czasu do czasu przechodząc w nastrojowe zwolnienia, podczas których muzycy czarują akustycznymi wstawkami, którym bliżej do heavy niż black metalu. W ogóle poprzez zastosowanie dość rozbudowanych melodii, które dryfują w towarzystwie niezaprzeczalnie filmowych klawiszy, całość raczej odbiega od czarciej metodologii, kierując się w stronę, nazywając po prostu ten typ kreacji epickim metalem, który z powodzeniem mógłby posłużyć jako ścieżka dźwiękowa do niejednego filmu. Atmosfera utworów ocieka podniosłością, królewskim blichtrem, a nawet lirycznym romantyzmem, który będąc słodszym od waty cukrowej, przyprawia o mdłości. Nawet momentami histeryczne, diabelskie wrzaski wokalisty nie są w stanie przyprawić aktualnej produkcji Written In Torment, czymś co można by nazwać jako „black”. Niemniej jednak Brytole grać umieją, a ich dość zróżnicowane numery zainteresować potrafią więc swoich zwolenników znajdą.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz