Mosaic
„Heimatspuk”
Eisenwald 2022
Według notki promocyjnej Mosaic, niemiecki zespół z
którym, na szczęście chyba, nigdy wcześniej się nie spotkałem, gra black metal.
Czy black metal może być zabawny? Grind może, co udowodnili swego czasu choćby zawodnicy
z Lawnmover Death, czy tez wielu innych, w latach późniejszych. Ale, kurwa,
black metal? No, kurwa, ni chuja! A jeśli płyta rozpoczyna się motywem
przypominającym melodyjkę z czeskiego „Krecika” jako introdukcja, to już mi to
śmierdzi na kilometr jakąś groteską. I taki jest faktycznie ten album.
Śmieszny, ale na poziomie krajowych kabaretów. Po wspomnianym oprowadzaczu raczeni jesteśmy
tanecznym rytmem, przeplatanym tu i ówdzie zwolnieniami, w których wiodącą rolę
przejmują niemieckojęzyczne wokale, raz mówione, raz śpiewane w leśnym tonie
pod norweski Storm, kojarzące mi się namolnie z Rammstein. Czy to black metal?
Niby takowy pojawia się w następnych kompozycjach, systematycznie rujnowanych
przez wspomniane przed chwilą ekspresje wokalne, burzące jakikolwiek, nawet
minimalistyczny klimat mroku jaki panowie zza zachodniej granicy starają się
(chyba) budować. Chyba, bo przeplatają
swoje agresywne, w bardzo ogólnym tego słowa znaczeniu, utwory przerywnikami
typu „Hullefaansnacht”, czyli akustycznymi zaklęciami, na zasadzie hokus-pokus.
Idąc dalej w las, mamy, ja pierdole, jodłowanie! Czy to black metal? Nie, no,
panowie, dajcie już sobie na luz, proszę. Nie ratuje tej płyty absolutnie nic.
Nawet najlepszy, całkiem chwytliwy, lekko punkowy „Unterhulz Zoubar”, który po
spożyciu jakiejś tam dawki alkohohoholu zdaje się nawet spoko piosenką. A na
koniec mamy dojebany utwór klimatyczno ambientowy, że niby Mosaic umiom w
klimat. No żesz kurwa, ja pierdolę! Tego typu awangarda na siłę przyprawia mnie
o mdłości. Nie wiem do kogo kierowana
jest ta płyta, ale raczej do ludzi bez odrobiny gustu. Zero na tym czymś naturalnej ekstrawagancji,
zero czarnego metalu, zero czegokolwiek, czym metal być powinien. To są żarty
jakieś, ubrane w nowoczesne brzmienie i mające chyba za zadanie zachęcić
brzydule z kraju ichniego do possania pały tylko dlatego, że panowie w zespole
grają. Gdybym nie był po kilku piwach, to pewnie bym tej recki nawet nie
napisał, bo bym to olał śmierdzącym moczem, ale wierzcie mi, to jest kupa, od
której trzymać się należy z daleka, bo się przyklei do buta i potem trzeba ją
wykałaczką wydłubywać. Wspomniałem na wstępie, że to śmieszne jest? Zmieniłem
zdanie… To jest kurwa biedne w chuj. Czy to jest black metal? Ni chuja!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz