środa, 4 maja 2022

Recenzja Mournful Congregation „The Exuviae Of Gods – Part I”

 

Mournful Congregation

„The Exuviae Of Gods – Part I”

Osmose Productions 2022

Po czterech latach od wydania ostatniego długograja powracają australijscy specjaliści od funeral doom metalu. Tym razem jest to trzyotworowa epka, zawierająca aż trzydzieści siedem minut muzyki. Jest to jej pierwsza część, gdyż Osmose na drugą połowę obecnego roku, zapowiada kontynuację w postaci „The Exuviae Of Gods – Part II. Nie lepiej wydać od razu całość jako pełną płytę? Po co taki zabieg? Dobra nieważne, bo w gruncie rzeczy w dupie mam marketingowe zabiegi Francuzów. Jak to w tym gatunku bywa, dźwięki płyną z wolna, kreśląc cmentarne pejzaże i bujając do snu. W porównaniu do poprzedniej produkcji, jest trochę mniej ciężej, ale za to bardziej melancholijnie. Brzmienie gitar nie wciska tak w glebę, a strojenie jest wyższe, jednakże i tak jest dość gęsto poprzez nałożenie na siebie poszczególnych instrumentów. Głównym przysadzistym riffom, niemalże przez cały czas towarzyszą quasi solówki, snując swoje grobowe i do granic wytrzymałości zasmucające melodie. Pomimo, że w tym przypadku sekcja rytmiczna nie jest tak dobrze słyszalna, jak choćby na ostatniej płycie, to klocowatość całości jest dość spora. Miejsca za bardzo na dyskusję tutaj nie ma, bowiem Mournful Congregation kontynuuje obraną przez siebie drogę i chyba nie zawodzi fanów tego typu grania. Jak zwykle ich produkcja niesie ze sobą wielotonowe pokłady przygnębienia, rozpaczy oraz żałoby, tak że starczyłoby na połowę pogrzebów na tym świecie. Produkcja jest całkiem czysta, choć bas jest w odwrocie, to pozostałe instrumenty słychać bardzo dobrze, a przenikające się wiosła tworzą zgrabną i miłą dla ucha układankę. Jeśli ktoś lubi funeral doom i przepada za wieczornymi sesjami ze słuchawkami na uszach, niech sięga po ten materiał bez wahania. W połączeniu z różnymi substancjami, odpływ gwarantowany, a może i bez nich. Hmm…

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz