Mournful Congregation
„The Exuviae Of Gods – Part I”
Osmose Productions 2022
Po
czterech latach od wydania ostatniego długograja powracają australijscy
specjaliści od funeral doom metalu. Tym razem jest to trzyotworowa epka,
zawierająca aż trzydzieści siedem minut muzyki. Jest to jej pierwsza część,
gdyż Osmose na drugą połowę obecnego roku, zapowiada kontynuację w postaci „The
Exuviae Of Gods – Part II. Nie lepiej wydać od razu całość jako pełną płytę? Po
co taki zabieg? Dobra nieważne, bo w gruncie rzeczy w dupie mam marketingowe
zabiegi Francuzów. Jak to w tym gatunku bywa, dźwięki płyną z wolna, kreśląc
cmentarne pejzaże i bujając do snu. W porównaniu do poprzedniej produkcji, jest
trochę mniej ciężej, ale za to bardziej melancholijnie. Brzmienie gitar nie
wciska tak w glebę, a strojenie jest wyższe, jednakże i tak jest dość gęsto
poprzez nałożenie na siebie poszczególnych instrumentów. Głównym przysadzistym
riffom, niemalże przez cały czas towarzyszą quasi solówki, snując swoje grobowe
i do granic wytrzymałości zasmucające melodie. Pomimo, że w tym przypadku
sekcja rytmiczna nie jest tak dobrze słyszalna, jak choćby na ostatniej płycie,
to klocowatość całości jest dość spora. Miejsca za bardzo na dyskusję tutaj nie
ma, bowiem Mournful Congregation kontynuuje obraną przez siebie drogę i chyba
nie zawodzi fanów tego typu grania. Jak zwykle ich produkcja niesie ze sobą wielotonowe
pokłady przygnębienia, rozpaczy oraz żałoby, tak że starczyłoby na połowę
pogrzebów na tym świecie. Produkcja jest całkiem czysta, choć bas jest w
odwrocie, to pozostałe instrumenty słychać bardzo dobrze, a przenikające się
wiosła tworzą zgrabną i miłą dla ucha układankę. Jeśli ktoś lubi funeral doom i
przepada za wieczornymi sesjami ze słuchawkami na uszach, niech sięga po ten
materiał bez wahania. W połączeniu z różnymi substancjami, odpływ gwarantowany,
a może i bez nich. Hmm…
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz