wtorek, 17 maja 2022

Recenzja Coprophilia „The Demo Collection”

 

Coprophilia

„The Demo Collection”

Helter Skelter Productions / Regain Records 2022


Pamiętacie początek lat dziewięćdziesiątych i zalew między innymi fińskich zespołów death metalowych? To wtedy słuchało się takich nazw jak Demilich, Xysma, Funebre czy Demigod. Nie natknąłem się jednak nigdy na Coprophilię, ale nic straconego, bo w tym roku wychodzi mała przypominajka w postaci kompilacji ich dwóch demosów, które nagrali w 1991 i 1992 roku. Początki kariery Finlandczyków, to punkowe rejony i kapela Aivottomat. Chłopakom jednak anarchia się znudziła i pod wpływem Napalm Death tudzież Carcass, przeistoczyli się w Coprophilia. Po nagraniu obydwu taśm, skład się niestety rozsypał, ale dzięki Helter Skelter oraz Regain możemy poznać, a i może niektórzy przypomnieć, ten zapomniany zespół. Pierwsze materiał mocno kojarzy się z wymienionymi już wyżej kapelami, czyli nisko brzęczące gitary, kartonowa perkusja, arcyciężki bas, no i głęboki growl wokalisty. Jak to w tamtych czasach tempa dość często się zmieniają, jest tu tego cały wachlarz. Wolne momenty przyśpieszają do średnich prędkości, aby nagle wybuchnąć szalonymi blastami. Pokręcone riffy przechodzą z jednego w drugi, zalewając uszy nienachalnymi, ale za to dość chorymi melodiami i równie dewiacyjnymi solówkami. Jest gęsto i duszno. Woń rozkładu jest wyraźna do tego stopnia, że nie można oddychać. Na drugim demie jest podobnie z tym, że gitary wydają się być jeszcze bardziej przysadziste i jakby mocniej chropowate. Tradycyjne ówcześnie śmierć metalowe riffy przeplatają się z bliższymi grindowi zagrywkami, co czyni tą produkcję jeszcze brutalniejszą. Odór kostuchy i zgnilizny cały czas nam towarzyszy, wywracając nasze flaki na różne sposoby. Tak więc uważam, że ta kompilacja, to fajny zabieg, który przypomina o tym jak się wtedy grało,na pewno ta muzyka była prosta, a nawet toporna, lecz też bardzo pomysłowa i niejeden dzisiejszy grajek mógłby się czegoś dzięki temu wydawnictwu nauczyć. „The Demo Collection” stanowi także świetną odskocznie od dzisiejszego grania i pozwala cofnąć się w czasie. Muszę chyba częściej sięgać po tamte nagrania. Już mi pachnie niepasteryzowanym piwkiem, spijanym z kolegami na ławce w parku lub pobliskich fordońskich górkach. Ech, to były czasy. Łezka w oku się kręci, staruch już ze mnie he he.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz