Coprophilia
„The Demo Collection”
Helter Skelter Productions / Regain Records 2022
Pamiętacie
początek lat dziewięćdziesiątych i zalew między innymi fińskich zespołów death
metalowych? To wtedy słuchało się takich nazw jak Demilich, Xysma, Funebre czy Demigod.
Nie natknąłem się jednak nigdy na Coprophilię, ale nic straconego, bo w tym
roku wychodzi mała przypominajka w postaci kompilacji ich dwóch demosów, które
nagrali w 1991 i 1992 roku. Początki kariery Finlandczyków, to punkowe rejony i
kapela Aivottomat. Chłopakom jednak anarchia się znudziła i pod wpływem Napalm
Death tudzież Carcass, przeistoczyli się w Coprophilia. Po nagraniu obydwu
taśm, skład się niestety rozsypał, ale dzięki Helter Skelter oraz Regain możemy
poznać, a i może niektórzy przypomnieć, ten zapomniany zespół. Pierwsze
materiał mocno kojarzy się z wymienionymi już wyżej kapelami, czyli nisko
brzęczące gitary, kartonowa perkusja, arcyciężki bas, no i głęboki growl
wokalisty. Jak to w tamtych czasach tempa dość często się zmieniają, jest tu
tego cały wachlarz. Wolne momenty przyśpieszają do średnich prędkości, aby
nagle wybuchnąć szalonymi blastami. Pokręcone riffy przechodzą z jednego w
drugi, zalewając uszy nienachalnymi, ale za to dość chorymi melodiami i równie
dewiacyjnymi solówkami. Jest gęsto i duszno. Woń rozkładu jest wyraźna do tego
stopnia, że nie można oddychać. Na drugim demie jest podobnie z tym, że gitary
wydają się być jeszcze bardziej przysadziste i jakby mocniej chropowate.
Tradycyjne ówcześnie śmierć metalowe riffy przeplatają się z bliższymi grindowi
zagrywkami, co czyni tą produkcję jeszcze brutalniejszą. Odór kostuchy i
zgnilizny cały czas nam towarzyszy, wywracając nasze flaki na różne sposoby.
Tak więc uważam, że ta kompilacja, to fajny zabieg, który przypomina o tym jak
się wtedy grało,na pewno ta muzyka była prosta, a nawet toporna, lecz też
bardzo pomysłowa i niejeden dzisiejszy grajek mógłby się czegoś dzięki temu
wydawnictwu nauczyć. „The Demo Collection” stanowi także świetną odskocznie od
dzisiejszego grania i pozwala cofnąć się w czasie. Muszę chyba częściej sięgać
po tamte nagrania. Już mi pachnie niepasteryzowanym piwkiem, spijanym z
kolegami na ławce w parku lub pobliskich fordońskich górkach. Ech, to były
czasy. Łezka w oku się kręci, staruch już ze mnie he he.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz